Polski
Perspektywa

Faszystowska ideologia państwa izraelskiego i ludobójstwo w Strefie Gazy

Wykład ten został wygłoszony przez Davida Northa, przewodniczącego międzynarodowej redakcji World Socialist Web Site, 14 grudnia 2023 r. na Uniwersytecie Humboldtów w Berlinie. Został opublikowany w języku angielskim 18 grudnia 2023 r.

Tekst jest zawarty w nowej broszurze The Logic of Zionism: From Nationalist Myth to the Gaza Genocide. Można ją zamówić tutaj w języku angielskim.

Kiedy przyjeżdża się na Uniwersytet Humboldtów i wchodzi do budynku, widzi się słynny cytat z Marksa: „Filozofowie rozmaicie tylko interpretowali świat; idzie jednak o to, aby go zmienić”. Ta podstawowa inwokacja Marksa powinna zawsze przyświecać mówcom, gdy przemawiają na spotkaniu. W jaki sposób to, co mówią, przyczyni się do zmiany świata?

Przede wszystkim chcę podziękować moim towarzyszom z niemieckiej sekcji International Youth and Students for Social Equality (IYSSE) za zaproszenie mnie na dzisiejszy wykład na Uniwersytecie Humboldtów. Rozumiem, że napotkali oni pewne problemy przy ustalaniu tematu tego wykładu i zostali poinformowani, że tytuł mojego wykładu nie może zawierać odniesienia do trwającego ludobójstwa dokonywanego przez izraelski rząd w Strefie Gazy. Cóż, zastosowali się do tej zasady i w tytule nie ma nic, co odnosiłoby się do tego niezwykle istotnego wydarzenia. To oczywiste ograniczenie wolności słowa jest częścią wysiłków niemieckiego rządu, mediów i podporządkowanych instytucji akademickich, aby zakazać i zdyskredytować sprzeciw wobec zbrodni dokonywanych przez rząd Netanjahu.

Niemniej jednak, teraz, gdy przestrzegaliśmy ograniczenia dotyczącego tytułu wykładu, przejdę do mówienia o wydarzeniach w Gazie. Czy to możliwe, by tego nie robić?

W ciągu ostatnich dwóch miesięcy świat był świadkiem wojny prowadzonej przez izraelski rząd z oszałamiającą brutalnością przeciwko bezbronnej ludności. Liczba ofiar śmiertelnych zbliża się i może przekroczyć 20 000. Ponad połowa zabitych to kobiety i dzieci. Całkowita liczba ofiar jest wielokrotnością tej liczby. W ciągu pierwszych sześciu tygodni tej wojny Izrael zrzucił na Gazę 22 000 bomb dostarczonych przez Stany Zjednoczone. Było to tylko w ciągu pierwszych sześciu tygodni; od tego czasu minęło sporo czasu. Aby mieć jakieś wyobrażenie o skali ataku, należy pamiętać, że całkowita powierzchnia Strefy Gazy wynosi 365 kilometrów kwadratowych, czyli mniej niż połowę powierzchni Berlina (891,3 kilometrów kwadratowych).

Dym unosi się po izraelskim bombardowaniu w Strefie Gazy, zdjęcie z południowego Izraela, 16 grudnia 2023 r. [AP Photo/Ariel Schalit]

Izraelskie siły zbrojne nie oszczędzają żadnej części Strefy Gazy i żadnego segmentu jej ludności. Bombardowane są szpitale, szkoły, biblioteki, obozy dla uchodźców i inne budynki publiczne. Celowo atakowani są dziennikarze, lekarze, nauczyciele, pisarze i artyści. Zabójstwo poety Refaata Al-Ar'eera jest tylko jednym z najbardziej znanych zabójstw dokonanych na polecenie izraelskiego rządu.

Ta rzeź musi zostać powstrzymana, a wszyscy odpowiedzialni za zbrodnie popełniane na ludności Gazy i wszystkich Palestyńczykach żyjących pod okupacją muszą zostać pociągnięci do pełnej odpowiedzialności, zgodnie z zasadami ustanowionymi podczas procesów norymberskich w latach 1945-46. I gdybym miał coś do powiedzenia w tej sprawie, zastosowano by takie same kary.

Ograniczenie nałożone na tytuł mojego wykładu zawiera element ironii. Niemal dokładnie dziesięć lat temu, w lutym 2014 r., zostałem fizycznie powstrzymany przez ochroniarzy, wezwanych przez profesora historii Jörga Baberowskiego, tutaj, w Uniwersytecie Humboldtów, przed wzięciem udziału w seminarium, które zorganizował w celu omówienia nowej biografii Lwa Trockiego autorstwa profesora Roberta Service'a z Uniwersytetu Oksfordzkiego. W ogłoszeniu o publicznym seminarium stwierdzono, że Service odpowie na pytania uczestników.

Baberowski (w zielonej kurtce) i jego ochrona uniemożliwili Davidowi Northowi wejście na seminarium w 2014 r.

Biografia Service'a była bezwstydnym przykładem fałszerstwa historycznego. Jej oszczerstwa wobec Trockiego były tak rażące, że wywołały publiczny protest czołowych niemieckich historyków, co spowodowało roczne opóźnienie w wydaniu niemieckojęzycznego wydania biografii.

Wśród moich zastrzeżeń do biografii Service'a, które zostały szczegółowo opisane w kilku esejach recenzyjnych, było wyraźne użycie przez brytyjskiego historyka stereotypowych antysemickich tropów w jego potępieniu Trockiego. Obejmowały one, między innymi, odniesienia do kształtu nosa Trockiego i zmianę jego rzeczywistego rosyjskiego imienia z „Lew” na „Lejba”, jidyszowy wariant imienia używanego wyłącznie przez antysemickich wrogów urodzonego w Żydowie Trockiego.

Jak się wkrótce okazało, sojusz profesorów Baberowskiego i Service'a opierał się na wspólnym antykomunistycznym programie politycznym. W dniu, w którym zostałem wykluczony z seminarium Uniwersytetu Humboldtów, ukazał się nowy numer Der Spiegel, zawierający długi esej usprawiedliwiający nazistowskie zbrodnie poprzez argumentowanie, że polityka Hitlera była uzasadnioną odpowiedzią na „barbarzyństwo” rewolucji bolszewickiej.

Wśród osób, z którymi rozmawiał Der Spiegel, był Baberowski. — Hitler nie był okrutny. Nie lubił słuchać o eksterminacji Żydów przy swoim stole — powiedział magazynowi informacyjnemu. Baberowski bronił pro-nazistowskich poglądów nieżyjącego już profesora Ernsta Nolte, który w tamtym czasie był czołowym niemieckim apologetą Hitlera.

W obliczu oburzenia wśród studentów Uniwersytetu Humboldtów, które nastąpiło po publikacji eseju Der Spiegel, administracja uniwersytetu i media stanęły za Baberowskim. Nie zmieniło się to nawet po orzeczeniu niemieckiego sądu, że Baberowski może być określany jako prawicowy ekstremista. Baberowski cieszył się i nadal cieszy nieograniczonym poparciem ze strony Uniwersytetu Humboldtów, co umożliwiło mu powołanie na stanowisko wykładowcy w Katedrze Studiów Wschodnioeuropejskich niejakiego Fabiana Thunemanna, którego życiorys przed powołaniem do uniwersytetu obejmował udział w neonazistowskiej demonstracji protestującej przeciwko ujawnianiu okrucieństw popełnionych przez Wehrmacht podczas II wojny światowej.

Dziesięć lat temu nie pozwolono mi uczestniczyć w seminarium w Uniwersytecie Humboldtów, ponieważ zamierzałem zakwestionować fałszerstwa Service'a i używanie przez niego antysemickich obelg. Teraz uniwersytet, pozując na nieprzejednanego przeciwnika antysemityzmu, zabrania włączenia odniesienia do ludobójstwa w Strefie Gazy w imię walki z antysemityzmem.

Przywołuję ten incydent z nie tak odległej przeszłości, ponieważ stanowi on przykład cynizmu, hipokryzji, demagogii i niepohamowanego kłamstwa, które napędzają kampanię dyskredytowania sprzeciwu wobec izraelskiej napaści na Gazę jako „antysemityzmu”. Użycie tej obelgi stało się kluczową bronią w wysiłkach Izraela i jego imperialistycznych wspólników, aby zastraszyć i odizolować wszystkich, którzy protestują przeciwko ludobójstwu Palestyńczyków.

Nagle i z wielu zaskakujących stron pojawili się wojownicy przeciwko antysemityzmowi. W zeszłym tygodniu w Stanach Zjednoczonych prezydenci uniwersytetów zostali wezwani do Waszyngtonu i przesłuchani w sprawie ich niepowodzenia w tłumieniu rzekomo antysemickich protestów na amerykańskich kampusach uniwersyteckich. Na czele przesłuchań stanęła kongresmenka Elise Stefanik, republikanka z okręgu w stanie Nowy Jork. Domagała się ona odpowiedzi na pytanie, dlaczego prezydenci Uniwersytetu Pensylwanii, Harvardu, Massachusetts Institute of Technology i innych głównych uniwersytetów tolerują nawoływania do „ludobójstwa”, które kongresmenka utożsamia z protestami studentów domagających się zakończenia reżimu apartheidu, który pozbawia Palestyńczyków ich demokratycznych praw.

Reprezentantka Elise Stefanik, zwolenniczka faszystowskiej „Wielkiej Teorii Zastąpienia” i zwolenniczka powstania z 6 stycznia, jest czołową orędowniczką twierdzenia, że „antysyjonizm jest antysemityzmem”. [AP Photo/Mark Schiefelbein]

Ale jakie są referencje pani Stefanik jako bojowniczki przeciwko antysemityzmowi? Jest ona dobrze znaną zwolenniczką tak zwanej „Wielkiej Teorii Zastąpienia”, która twierdzi, że Żydzi planują eliminację białych chrześcijan w spisku mającym na celu przejęcie władzy nad światem. Inaczej mówiąc, jest ona jawną antysemitką, w najbardziej klasycznej definicji tego terminu.

Sojusz sił skrajnej prawicy z izraelskim reżimem jest międzynarodowym zjawiskiem politycznym. Jak wiadomo, do krucjaty przeciwko antysemityzmowi przyłączyła się Alternatywa dla Niemiec (AfD), której jeden z liderów odrzucił Holokaust jako nic więcej, jak tylko kawałek „ptasiego gówna” w historii. I bez wątpienia, gdyby Führer nadal żył, przyłączyłby się do niej.

W grudniu ubiegłego roku delegacja ukraińskiego batalionu Azow, którego wielu członków wytatuowało sobie nazistowskie symbole, odwiedziła Izrael, aby wyrazić solidarność z reżimem Netanjahu. Nie są to jedynie odosobnione i dziwaczne wypaczenia tego, co poza tym jest uzasadnionym wysiłkiem na rzecz zwalczania antysemityzmu. Cała kampania opiera się raczej na fałszowaniu historycznego pochodzenia i politycznej funkcji antysemityzmu. Obecna kampania jest przykładem procesu, który można nazwać „semantyczną inwersją”, w którym słowo jest używane w sposób i w kontekście, który jest dokładnym przeciwieństwem jego rzeczywistego i od dawna akceptowanego znaczenia.

Poprzez samą siłę powtarzania, wzmacnianą przez wszystkie moce, jakimi dysponuje państwo i korporacyjne media, znaczenie terminu zostaje zasadniczo zmienione. Zamierzonym rezultatem fałszowania jest degradacja powszechnej świadomości i jej zdolności do rozumienia rzeczywistości.

Znaczący przykład tego, jak termin „antysemityzm” jest używany do fałszowania historii, zniekształcania rzeczywistości politycznej i dezorientowania powszechnej świadomości, można znaleźć w niedawnym przemówieniu Roberta Habecka, wicekanclerza w obecnym niemieckim rządzie koalicyjnym. W kluczowym fragmencie ten polityczny Tartuffe stwierdził:

Niepokoi mnie jednak również antysemityzm wśród części politycznej lewicy i niestety także wśród młodych aktywistów. Antykolonializm nie może prowadzić do antysemityzmu.

Czy ktokolwiek może nawet zacząć wyjaśniać, w jaki sposób antykolonializm nabrałby antysemickiego charakteru? Dalej mówi:

Pod tym względem ta część politycznej lewicy powinna przeanalizować swoje argumenty i nie ufać narracji o wielkim oporze.

Przeczytam to po niemiecku, aby każdy mógł w pełni to zrozumieć:

Sorge macht mir aber auch der Antisemitismus in Teilen der politischen linken und zwar leider auch bei jungen Aktivistinnen und Aktivisten. Anti-Kolonialismus darf nicht zu Antisemitismus führen.

Insofern sollte dieser Teil der politischen Linken seine Argumente prüfen und der großen Widerstandserzählung misstrauen.

W tym fragmencie ujawnia się główny cel zastosowania semantycznej inwersji do słowa antysemityzm. Zjawisko historycznie kojarzone z polityczną prawicą zostaje przekształcone w główny atrybut politycznej lewicy. Reakcyjny cel tego procesu fałszowania został zademonstrowany w zniszczeniu Jeremy'ego Corbyna w Wielkiej Brytanii. Nie jestem wielbicielem pana Corbyna, którego najbardziej widoczną cechą polityczną jest brak kręgosłupa. Ale pomimo wszystkich jego oportunistycznych grzechów, zarzut antysemityzmu przeciwko Corbynowi i jego zwolennikom w brytyjskiej Partii Pracy jest podstępnym oszczerstwem, wymyślonym przez jego prawicowych przeciwników, aby zniszczyć go politycznie.

Innym i jeszcze bardziej plugawym przykładem użycia tej obelgi jest okrutne polowanie na czarownice prowadzone przeciwko Rogerowi Watersowi. Artysta, który poświęcił swoje życie i sztukę obronie praw człowieka, jest ścigany w międzynarodowej kampanii mającej na celu nazwanie go antysemitą. W Niemczech, we Frankfurcie i Berlinie, próbowano odwołać jego koncerty. Jaka jest motywacja jego prześladowań? Roger Waters broni podstawowych demokratycznych praw Palestyńczyków i wypowiada się przeciwko ich uciskowi.

Całkowite oddzielenie terminu „antysemityzm” od jego rzeczywistego historycznego i politycznego znaczenia zostało w pełni osiągnięte w jego użyciu przeciwko tym Żydom, którzy tysiącami protestowali przeciwko zbrodniczej polityce izraelskiego reżimu. Używa się wobec nich szczególnie nikczemnego określenia: „nienawidzący siebie Żydzi”. Istota tej zniewagi polega na tym, że sprzeciw tych, którzy są Żydami wobec polityki Izraela i całego projektu syjonistycznego, można wyjaśnić jedynie jako przejaw pewnego rodzaju problemu psychologicznego, patologicznego odrzucenia własnej tożsamości.

Diagnoza ta opiera się na założeniu, że judaizm, jako szczególna tożsamość religijna, został całkowicie wchłonięty przez państwo izraelskie i nacjonalistyczną ideologię syjonizmu. Przynależność religijna jednostki — która w życiu jednego lub drugiego Żyda może mieć ograniczone lub nawet żadne szczególne znaczenie — jest obdarzona ogromnym znaczeniem metafizycznym.

Ta ideologiczna mikstura opiera się nie na historii, ale na mitologii biblijnej. W istocie, legitymizacja projektu syjonistycznego opiera się na twierdzeniu, że utworzenie Izraela zaledwie 75 lat temu oznaczało tak zwany „powrót” narodu żydowskiego po 2000 lat wygnania do domu ich przodków „obiecanego” im przez Boga.

Ten mitologiczny nonsens nie ma podstaw w rzeczywistości historycznej. Minęło ponad 350 lat od czasu, gdy Spinoza w swoim Traktacie teologiczno-politycznym obalił twierdzenie, że Pięcioksiąg został podyktowany Mojżeszowi przez Boga. Biblia była dziełem wielu autorów. Jak wyjaśnił historyk Steven Nadler, autorytet w dziedzinie Spinozy:

Spinoza zaprzecza, że Mojżesz napisał całą, a nawet większość Tory. Odniesienia w Pięcioksięgu do Mojżesza w trzeciej osobie; narracja o jego śmierci; oraz fakt, że niektóre miejsca są nazywane nazwami, których nie nosiły w czasach Mojżesza, wszystko to „wyjaśnia ponad wszelką wątpliwość”, że pisma powszechnie określane jako „Pięcioksiąg Mojżesza” zostały w rzeczywistości napisane przez kogoś, kto żył wiele pokoleń po Mojżeszu.

Wychodząc od odrzucenia autorytetu Biblii, Spinoza jeszcze bardziej rozwścieczył amsterdamskich przywódców i sprowokował swoją ekskomunikę, zaprzeczając twierdzeniu — które było kluczowe dla judaizmu jako religii i syjonizmu jako ideologii politycznej — że Żydzi są „narodem wybranym”. Jak pisze Nadler:

Jeśli pochodzenie i autorytet Pisma Świętego są teraz podejrzane, to tak samo musi być z jego wielkimi twierdzeniami o „powołaniu” Hebrajczyków. To „dziecinne”, podkreśla Spinoza, by ktokolwiek opierał swoje szczęście na wyjątkowości swoich darów; w przypadku Żydów byłaby to wyjątkowość ich wybrania spośród wszystkich ludzi. W rzeczywistości starożytni Hebrajczycy nie przewyższali innych narodów mądrością ani bliskością Boga. Nie byli ani intelektualnie, ani moralnie lepsi od innych narodów.

Apostazja Spinozy była spowodowana szybkim postępem nauki w XVII wieku i zakorzeniona w materializmie filozoficznym, a także utorowała drogę najbardziej postępowym i radykalnym tendencjom politycznym. Sprowadziło to na jego głowę gniew rabinicznych egzekutorów ortodoksji. Ekskomunika Spinozy została ogłoszona w języku, który nie miał precedensu w swojej surowości. Ekskomunika brzmiała częściowo:

Przeklęty niech będzie we dnie i przeklęty niech będzie w nocy; przeklęty niech będzie, gdy się kładzie i przeklęty niech będzie, gdy wstaje. Przeklęty, gdy wychodzi, i przeklęty, gdy wchodzi. Pan go nie oszczędzi, lecz wtedy gniew Pański i jego zazdrość zapalą się przeciwko temu człowiekowi i spadną na niego wszystkie przekleństwa zapisane w tej księdze, a Pan wymaże jego imię spod nieba.

„Ekskomunikowany Spinoza”, obraz Samuela Hirszenberga z 1907 r. [Zdjęcie: Samuel Hirszenberg] [Photo: Samuel Hirszenberg]

Pomimo tego potępienia, imię Spinozy nie mogło zostać wymazane. Wpływ jego heretyckich koncepcji utrzymywał się przez wieki, przyczyniając się w znacznym stopniu do rozwoju myśli oświeceniowej — w tym żydowskiego oświecenia znanego jako Haskala — i jego rewolucyjnych konsekwencji politycznych w XVIII, XIX, a nawet XX wieku.

Teologia polityczna współczesnego syjonizmu reprezentuje skrajną kontrrewolucyjną antytezę i odrzucenie postępowej, demokratycznej i socjalistycznej tradycji wywodzącej się z myśli spinozystowskiej, a później marksistowskiej, wśród pokoleń żydowskich robotników i intelektualistów. Reinterpretując mit religijny w duchu skrajnego szowinizmu narodowego, współczesna teologia syjonistyczna nadaje koncepcji „narodu wybranego” całkowicie rasistowski i faszystowski charakter.

Chociaż powszechnie wiadomo, że izraelski rząd składa się z partii skrajnej prawicy, ten fakt polityczny jest traktowany jako drobny szczegół, który nie ma szczególnego związku z wydarzeniami z 7 października i reakcją państwa izraelskiego. W politycznych relacjach z wojny nie ma praktycznie żadnego odniesienia do wpływu apokaliptycznej „teologii zemsty”, która wyraźnie domaga się unicestwienia wszystkich wrogów Izraela, na politykę rządu Netanjahu.

Centralną postacią w rozwoju „teologii zemsty” był nieżyjący już Meir Kahane. Urodzony na Brooklynie w 1932 roku, jego ojciec, rabin Charles Kahane, był przyjacielem i współpracownikiem Ze'ewa Żabotyńskiego, przywódcy jawnie faszystowskiego skrzydła ruchu syjonistycznego. Meir Kahane początkowo zyskał rozgłos w Stanach Zjednoczonych jako założyciel neofaszystowskiej Żydowskiej Ligi Obrony (JDL, Jewish Defense League). Celem JDL były organizacje czarnych w Nowym Jorku, które Kahane demonizował jako zagrożenie dla Żydów.

W 1971 roku Kahane przeniósł się do Izraela i założył zjadliwie antyarabską partię Kach. Jego zwolennicy w Stanach Zjednoczonych pozostali aktywni. Workers League (Liga Robotnicza), poprzedniczka Socialist Equality Party w Stanach Zjednoczonych, stała się celem JDL w 1978 roku, gdy próbowała zakłócić poprzez atak bombowy pokaz filmu dokumentalnego zatytułowanego The Palestinian w Los Angeles, który był sponsorowany przez Międzynarodowy Komitet.

Meir Kahane w 1984 roku [Zdjęcie: Gotfryd, Bernard] [Photo: Gotfryd, Bernard]

Rola i wpływ Kahane w Izraelu zostały przeanalizowane w eseju zatytułowanym Meir Kahane and Contemporary Jewish Theology of Revenge [Meir Kahane i współczesna żydowska teologia zemsty]. Jego autorami są dwaj izraelscy uczeni, Adam i Gedaliah Afterman, którzy opublikowali go w 2015 roku. Wyjaśniają oni, że teologia Kahane

koncentrowała się na twierdzeniu, że państwo Izrael zostało ustanowione przez Boga jako akt zemsty na poganach za ich prześladowania Żydów, zwłaszcza systematyczne zabijanie Żydów podczas Holokaustu.

Partia Kahane Kach wzywała do aneksji całego terytorium zajętego przez Izrael w wojnie z 1967 r. i brutalnego wypędzenia ludności palestyńskiej. Kahane został wybrany do izraelskiego parlamentu, Knesetu, w 1984 roku. Partii Kach zakazano startu w wyborach w 1988 roku, ale jej wpływy utrzymały się pomimo zabójstwa Kahane podczas podróży do Nowego Jorku w 1990 roku.

Esej Aftermanów podsumowuje trzy podstawowe filary teorii zemsty Kahane.

Po pierwsze:

Naród izraelski jest zbiorową mityczną istotą ontologicznie zakorzenioną w boskości, która wraz z Bogiem od samego początku stawiała czoła mitycznemu wrogowi. Ten mityczny wróg, „Amalek”, jest ucieleśniony w różnych rzeczywistych wrogach w całej historii Żydów, a różne prześladowania i męki, których Żydzi doświadczyli w całej historii, są przejawami tej samej mitycznej walki. Co więcej, istnieje ontologiczna różnica między mitycznym narodem Izraela a poganami, zwłaszcza wrogami Izraela. Ontologiczna różnica między żydowską i pogańską duszą unieważnia żydowską zasadę, że cała ludzkość została stworzona na obraz Boga. Przekonanie, że poganie są gorsi i ucieleśniają demoniczne moce historii, usprawiedliwia akty śmiertelnej przemocy i zemsty.

Po drugie:

...Tak więc, argumentuje się, naród izraelski jest religijnie zobowiązany do użycia wszelkich możliwych środków, aby zemścić się na swoich wzajemnych wrogach i zrehabilitować swoją wzajemną dumę i status. Niezależnie od tego, czy zdają sobie z tego sprawę, czy nie, Palestyńczycy i inne siły walczące z Izraelem są częścią mitycznej, religijnej bitwy, której celem jest zniszczenie narodu izraelskiego i jego Boga. Czynniki te pozwalają na użycie wszelkich środków w celu pokonania wrogów.

Po trzecie:

Ustanowienie państwa Izrael w 1948 roku, wkrótce po Holokauście, musi służyć jednemu celowi: ułatwieniu odkupieńczej zemsty na poganach. Ustanowienie nowoczesnego państwa żydowskiego w historycznej ziemi Izraela jest raczej instrumentem aktywującym proces odkupienia, niż rezultatem czy znakiem takiego procesu.

Podsumowując trzy filary, Aftermanowie wyjaśniają, że

...Kahane argumentuje, że dokonanie zemsty na metafizycznym wrogu „Amaleku” (wrogich poganach) ma fundamentalne znaczenie dla ocalenia Boga i jego ludu, z których obaj prawie przestali istnieć w wyniku Holokaustu. Ustanowienie państwa żydowskiego, z jego zinstytucjonalizowaną władzą i potęgą militarną, powinno, zdaniem Kahane, służyć zemście związanej z odkupieniem. Kahane posuwa się tak daleko, że usprawiedliwia akty zemsty nawet na niewinnych ludziach, argumentując, że należą oni do mitycznego wroga, który musi zostać wyeliminowany jako warunek odkupienia Izraela i jego Boga. Jego zdaniem utrata niewinnych istnień, jeśli jest konieczna, jest usprawiedliwioną ofiarą.

Kahane interpretował doktrynę „narodu wybranego” jako całkowite odrzucenie wszelkich związków z tradycyjnymi zachodnimi wartościami. Napisał w swojej książce Or Ha'Raayon:

To jest państwo żydowskie. Kłania się przed judaizmem i nie zaprzecza mu. Działa zgodnie z żydowskimi wartościami i żydowskimi przykazaniami, nawet jeśli są one sprzeczne z prawem międzynarodowym i dyplomacją, nawet jeśli kontrastują z normalnym zachodnim i demokratycznym stylem życia; dzieje się tak nawet wtedy, gdy zagraża to jego interesom i grozi odizolowaniem go od cywilizowanych pogan. ... Obowiązkiem judaizmu jest bycie odrębnym, wyjątkowym, innym i wybranym. Taka jest rola narodu żydowskiego i jego instrumentu, państwa... Nie mamy udziału w standardowych wartościach narodów. Asymilacja nie zaczyna się od mieszanych małżeństw, ale od kopiowania i przyjmowania obcych wartości, obcych i nieżydowskich koncepcji i idei.

Teoria zemsty Kahane została zidentyfikowana w języku hebrajskim jako koncepcja tego, co nazwał Kidusz Haszem. Napisał on:

Żydowska pięść w twarz oszołomionego, niewierzącego świata, który nie widział jej od dwóch tysiącleci — to jest Kidusz Haszem. Żydowska dominacja nad chrześcijańskimi miejscami świętymi, podczas gdy kościół, który wyssał naszą krew, wymiotuje swoją wściekłością i frustracją — to jest Kidusz Haszem.

W rzeczywistości, pomimo na wpół obłąkanego powoływania się na rzekomo unikalną żydowską filozofię, Kidusz Haszem Kahane'a można opisać jako hebrajskojęzyczny wariant filozofii Mein Kampf Adolfa Hitlera, z główną różnicą polegającą na tym, że przepełniona nienawiścią i rasistowska diatryba Kahane'a została napisana po hebrajsku od prawej do lewej, a nie od lewej do prawej.

Wpływ Kahane utrzymywał się po jego zabójstwie w coraz bardziej prawicowym środowisku politycznym Izraela. 25 lutego 1994 r. jeden z uczniów Kahane, Baruch Goldstein, zamordował 29 Palestyńczyków i ranił kolejnych 150 w ataku na meczet w Hebronie. Zbrodnia ta została pochwalona przez zwolenników Kahane, w tym niezwykle wpływowego rabina Jitzchaka Ginsburgha, który ogłosił, że masowe morderstwo dokonane przez Goldsteina było aktem Kidusz Haszem.

Co to ma wspólnego z dniem dzisiejszym? Itamar Ben-Gvir, lider ksenofobicznej partii Otzmah Yehudet, jest obecnie ministrem bezpieczeństwa narodowego w koalicyjnym rządzie Netanjahu. Był członkiem partii Kach, zanim została ona zdelegalizowana. Pozostaje szczerym obrońcą faszystowskiej teologii i polityki Meira Kahane. W kwietniu tego roku Ben-Gvir, otoczony przez ochronę zapewnioną przez biuro premiera, wygłosił przemówienie, w którym chwalił zarówno Kahane, jak i Barucha Goldsteina.

Prezydent Joe Biden jest witany przez premiera Izraela Benjamina Netanjahu po przybyciu na międzynarodowe lotnisko Ben Guriona w Tel Awiwie w środę 18 października 2023 roku. [AP Photo/Evan Vucci]

Powoływanie się na doktrynę zemsty Kahane przez izraelskich przywódców stało się coraz bardziej powszechne od początku wojny. — Musicie pamiętać, co Amalek wam uczynił, mówi nasza Święta Biblia. I my pamiętamy — oświadczył Netanjahu w zeszłym miesiącu w publicznym przemówieniu. Implikacje odniesienia Netanjahu do Amaleka zostały wyraźnie przedstawione w oświadczeniu izraelskiego ministra obrony Yoav Gallant. — Walczymy z ludzkimi zwierzętami i działamy odpowiednio. Wyeliminujemy wszystko — będą tego żałować — powiedział. Od początku wojny izraelscy przywódcy wygłosili wiele oświadczeń o identycznym charakterze, które znalazły odzwierciedlenie w ludobójczych działaniach izraelskiego rządu i wojska.

Pośród zbrodni popełnianych przez izraelski reżim nie ma większego i bardziej podstępnego kłamstwa niż twierdzenie, że sprzeciw wobec syjonizmu jest i musi być antysemicki. Jest to kłamstwo, które obala długa historia sprzeciwu wobec syjonizmu przed 1948 r. wśród niezliczonych tysięcy żydowskich robotników i intelektualistów, obejmująca kilka pokoleń, którzy odrzucili oparte na mitach wezwanie do powrotu do Palestyny.

Sprzeciw wobec syjonizmu został wyrażony z największą polityczną jasnością przez ruch socjalistyczny, który zidentyfikował i potępił politycznie reakcyjny charakter perspektywy ustanowienia państwa żydowskiego w Palestynie. Rozumiano, że projekt ten był przedsięwzięciem kolonialistycznym, które można było zrealizować tylko w sojuszu z imperializmem i kosztem palestyńskiej ludności arabskiej, która żyła na tym terytorium od 2000 lat.

Co więcej, w walce z tradycyjnymi prześladowaniami religijnymi i pojawieniem się, począwszy od końca XIX wieku, antysemityzmu politycznego, ogromna masa Żydów dążyła do osiągnięcia równości politycznej i społecznej w krajach, w których żyli. Była to głęboka prawda, zwłaszcza w Niemczech. Żydzi chcieli być częścią masowego ruchu przeciwko uciskowi. Dla najbardziej świadomej politycznie części żydowskiej młodzieży, robotników i intelektualistów dążenie to prowadziło do aktywnego zaangażowania w ruch socjalistyczny.

Dzisiejsze twierdzenie, że syjonizm jest koniecznym i prawdziwym wyrazem żydowskiej tożsamości, nie ma podstaw w historii. Co więcej, trwałość demokratycznych przekonań i współczucie dla uciskanych, zakorzenione w doświadczeniu antysemickich uprzedzeń i prześladowań, znajduje wyraz w dużej liczbie żydowskiej młodzieży, która brała udział w demonstracjach przeciwko izraelskiemu atakowi na Gazańczyków.

Pomimo całej propagandy, obrazy masowego zabijania bezbronnych Palestyńczyków nie mogą nie przywoływać historycznych i rodzinnych wspomnień o losie Żydów z rąk nazistów. Tak więc wojna przeciwko ludności Gazy wywołuje nie tylko poczucie solidarności z ofiarami izraelskich okrucieństw, ale także głęboki gniew przeciwko wykorzystywaniu tragedii Holokaustu do usprawiedliwienia wojny.

Oczywiście syjoniści i ich apologeci będą twierdzić, że wszystko, co powiedziałem, jest po prostu dowodem mojego głęboko zakorzenionego antysemityzmu, który, jak już wyjaśniłem, jest uprzedzeniem szeroko rozpowszechnionym w ruchu socjalistycznym. Im bardziej lewicowa jest dana osoba, im bardziej stanowczy jest jej sprzeciw wobec kapitalizmu i imperializmu, tym bardziej nie do pogodzenia jest jej sprzeciw wobec państwa żydowskiego, a tym samym jej antysemityzm.

Zarzut ten jest równie absurdalny, co politycznie reakcyjny. Będąc zaangażowanym w ruch socjalistyczny od ponad pół wieku, naprawdę nie mam żadnego osobistego obowiązku odpowiadać na twierdzenie, że ja i moi towarzysze w ruchu trockistowskim jesteśmy antysemitami. Jak to się mówi, moje osiągnięcia mówią same za siebie.

Niestety, nie zawsze tak jest. Oskarżenie o antysemityzm wymaga zignorowania i zniekształcenia politycznego tła atakowanej osoby.

Dlatego po raz pierwszy odpowiem na to oskarżenie, dodając do mojego dobrze znanego publicznego rekordu politycznego informacje dotyczące mojego osobistego pochodzenia. Teraz, gdy osiągnąłem nieco bardziej zaawansowany wiek, nieco ponad rok od moich 75. urodzin, myślę, że nadszedł czas, aby to zrobić. Robię to nie dlatego, że będzie to miało jakikolwiek wpływ na oszczerców, ale dlatego, że są elementy mojego osobistego doświadczenia, które mogą rezonować z młodszym pokoleniem i zachęcić je do zintensyfikowania walki w obronie Palestyńczyków i przeciwko wszelkim formom ucisku.

Dominującym czynnikiem w rozwoju wszystkich jednostek jest środowisko społeczne i polityczne ich czasów, uwarunkowane na najbardziej podstawowym poziomie przez dominujące struktury społeczno-ekonomiczne społeczeństw, w których się urodzili. Osobowość człowieka jest kształtowana przez to, co Marks nazywał „zespołem stosunków społecznych”. Ale te relacje społeczne są przerywane przez osobiste doświadczenia, zarówno własne, jak i te przekazywane przez rodzinę, przyjaciół, nauczycieli, znajomych i tak dalej.

Jestem Amerykaninem w pierwszym pokoleniu, urodzonym w 1950 roku. Miejsce moich narodzin — a właściwie moje istnienie — zostało zdeterminowane przez wydarzenia, które doprowadziły do II wojny światowej, która zakończyła się zaledwie cztery i pół roku wcześniej. Oboje moi rodzice uciekli z Europy przed nazistowskimi prześladowaniami Żydów. Moja matka, Beatrice, urodziła się w Wilmersdorfie 18 grudnia 1913 roku — dokładnie tego samego dnia, w którym urodził się Herbert Frahm, znany również jako Willy Brandt. Budynek mieszkalny, w którym się urodziła, znajdujący się przy Konstanzer Strasse, nadal stoi. Jej ojciec — mój dziadek — zajmował znaczącą pozycję w życiu kulturalnym Berlina. Nazywał się Ignatz Waghalter. Urodzony w Warszawie w 1881 r. w bardzo biednej rodzinie muzyków, Waghalter wyruszył do Berlina w wieku 17 lat z zamiarem zdobycia odpowiedniego wykształcenia muzycznego.

Rodzina Waghalterów, Warszawa 1889 r.

Mój dziadek był piętnastym z 20 dzieci. Z tych 20 dzieci 13 zmarło w dzieciństwie, czworo w ciągu jednego dnia podczas epidemii tyfusu w 1888 roku. Z 20 dzieci przeżyło siedmioro — czterech chłopców i trzy dziewczynki. Mój dziadek od najmłodszych lat wykazywał ogromny talent muzyczny. Już w wieku sześciu lat występował w warszawskim cyrku. W wieku ośmiu lat napisał i skomponował hymn rewolucyjny, który był tak popularny, że policja rozpoczęła poszukiwania, aby odkryć nazwisko i tożsamość powstańczego muzyka. Byli dość zszokowani, gdy odkryli, że był to ośmiolatek. Rodzina Waghalterów miała głębokie korzenie w rewolucyjnej walce demokratycznej narodu polskiego. W rzeczywistości niedawno odkryłem w bibliotece rewolucyjny marsz napisany przez dziadka mojego dziadka, który został skomponowany w 1848 roku.

Mój dziadek chciał zdobyć prawdziwe wykształcenie. Nie chciał być tylko wędrownym muzykiem, chciał pojechać do muzycznej stolicy świata — Berlina — i nauczyć się, jak zostać poważnym kompozytorem. Został przeszmuglowany przez granicę w 1897 roku bez żadnych pieniędzy. Przetrwał wielkie trudności, ale w końcu zwrócił na siebie uwagę wielkiego skrzypka i przyjaciela Brahmsa, Josepha Joachima. Po rekomendacji Joachima dziadek został przyjęty do Akademie der Künste. W 1902 roku jego Sonata na skrzypce i fortepian otrzymała upragnioną Nagrodę Mendelssohna. Dwa lata później młodszy brat Ignatza, Władysław, który podążył za nim do Berlina, otrzymał tę samą nagrodę za swoje osiągnięcia jako skrzypek.

Ignatz Waghalter 1925 r.

Po ukończeniu studiów Ignatz otrzymał posadę dyrygenta w Komische Oper. Kilka lat później otrzymał posadę w Operze w Essen. Ale decydujący punkt zwrotny w jego karierze muzycznej nastąpił w 1912 roku, kiedy został mianowany pierwszym dyrygentem w nowo wybudowanym Deutsches Opernhaus przy Bismarckstrasse w Charlottenburgu, znanym dziś jako Deutsche Oper. Oczywiście oryginalny budynek został zniszczony w trakcie II wojny światowej i odbudowany, choć dziś znajduje się na tej samej ulicy. Władysław Waghalter został mianowany koncertmistrzem nowej opery, która została otwarta 7 listopada 1912 roku przedstawieniem Fidelio Beethovena. Pomimo głośnego sprzeciwu antysemitów i licznych gróźb śmierci, Ignatz Waghalter poprowadził premierowe przedstawienie.

Przez następne 10 lat mój dziadek utrzymywał pozycję pierwszego dyrygenta w Deutsches Opernhaus. Trzy z jego oper, Mandragola, Jugend i Sataniel, miały swoją premierę w operze. Waghalter był znany ze swojego poparcia dla oper Giacomo Pucciniego, którego muzyka była wcześniej odrzucana przez muzyczny establishment mający obsesję na punkcie Richarda Wagnera. Waghalter poprowadził niemiecką premierę La Fanciulla del West [Dziewczyna ze złotego zachodu] Pucciniego w marcu 1913 roku, z udziałem Pucciniego. Był to triumf, który ugruntował reputację Pucciniego jako wielkiego mistrza w Niemczech.

Ignatz Waghalter z Giacomo Puccinim, Berlin, marzec 1913 r.

Przez cały okres pracy w Deutsches Opernhaus Waghalter musiał zmagać się zarówno z antypolskimi, jak i antysemickimi uprzedzeniami. Choć sam nie przestrzegał żadnych rytuałów religijnych ani nie uczęszczał do synagogi, Waghalter odmówił — w przeciwieństwie do wielu innych dyrygentów żydowskiego pochodzenia — przejścia na chrześcijaństwo. Myśl o zmianie religii w celu rozwoju kariery, a tym samym dostosowaniu się do antysemickich uprzedzeń, była dla niego odrażająca.

W 1914 roku, po wybuchu I wojny światowej, Waghalterowi zabroniono dyrygowania, ponieważ urodził się w Imperium Rosyjskim, z którym cesarskie Niemcy były w stanie wojny. Protesty kochającej operę publiczności Charlottenburga doprowadziły do jego przywrócenia.

Waghalter pozostał w Deutsches Opernhaus do 1923 r., kiedy ta zbankrutowała w środku katastrofalnego kryzysu inflacyjnego. Spędził rok w Stanach Zjednoczonych jako szef New York State Symphony Orchestra. Następnie powrócił do Niemiec, gdzie został mianowany dyrektorem muzycznym wytwórni filmowej Ufa. Nie był jednak w stanie powrócić do Städtische Oper, jak wówczas nazywano zreorganizowany i ponownie otwarty Deutsches Opernhaus.

Dojście Hitlera do władzy skutecznie zakończyło karierę jego i jego brata jako muzyków w Niemczech. Moja matka, nie mając jeszcze 20 lat, miała przeczucie, że III Rzesza będzie kosztować Żydów nie tylko karierę, ale i życie. Beatrice namawiała rodziców do opuszczenia Niemiec, zanim ucieczka stanie się niemożliwa. Posłuchali jej rady i opuścili Niemcy, udając się najpierw do Czechosłowacji, a następnie do Austrii.

Moja matka, bardzo utalentowana muzycznie, pozostała w Niemczech. Dołączyła do Jüdischer Kulturbund, gdzie występowała jako śpiewaczka w prywatnych domach Żydów w całych Niemczech. W 1937 r. uzyskała wizę wjazdową do Stanów Zjednoczonych. Udało jej się załatwić wizy wjazdowe dla swoich rodziców. Moi dziadkowie przybyli do Nowego Jorku w maju 1937 roku. W ciągu kilku dni od przyjazdu Ignatz zainicjował projekt o historycznym znaczeniu — stworzenie pierwszej orkiestry muzyki klasycznej złożonej z afroamerykańskich muzyków.

Ignatz Waghalter na próbie z Nego Symphony Orchestra. Po prawej artykuł na ten temat: „Muzyka nie zna wyznania ani narodowości”.

Ten radykalny projekt spotkał się z ostrym sprzeciwem w rasistowskim środowisku tamtych czasów. Waghalter często zapraszał czarnoskórych muzyków na próby do swojego mieszkania. Doprowadziło to do rozpowszechnienia petycji, podpisanej przez praktycznie wszystkich białych mieszkańców budynku mieszkalnego, domagającej się eksmisji Waghaltera, jeśli będzie kontynuował tę praktykę.

Mój dziadek udzielił wywiadu afroamerykańskiej gazecie z Baltimore. Wyraził przekonania, które zainspirowały go do stworzenia orkiestry symfonicznej, stwierdzając: „Muzyka, najsilniejsza cytadela uniwersalnej demokracji, nie zna koloru skóry, wyznania ani narodowości”.

Pomimo ogromnych wysiłków Waghaltera, reakcyjne środowisko uniemożliwiło utrzymanie orkiestry. W ostatniej dekadzie życia Waghalter stawał się coraz bardziej odizolowany. Stracił kontakt z rodziną. Dopiero po wojnie dowiedział się, że jego brat Władysław — który nie był w stanie opuścić Niemiec — zmarł nagle w 1940 roku po wizycie w siedzibie gestapo. Jego żona i córka zginęły w Auschwitz w 1943 roku. Na Brandenburgerstrasse 49, gdzie mieszkał mój wujek Władysław, można zobaczyć Stolpersteine, na której upamiętniono życie i śmierć Władysława i jego rodziny.

Kamienie upamiętniające („Stolpersteine”) dla Władysława Waghaltera i jego rodziny przy Brandenburgerstraße 49, Berlin

Na szczęście jednej córce Władysława, Jolandzie, udało się uciec. Dotarła do Ameryki Południowej, mieszkała w Peru, gdzie została pierwszą skrzypaczką w Orkiestrze Symfonicznej w Limie, a jej syn Carlos, mój drugi kuzyn, mieszka teraz w Nowym Orleanie i jesteśmy bliskimi przyjaciółmi przez większość naszego dorosłego życia. Brat Ignatza, Józef, zginął w warszawskim getcie. Dwie z trzech sióstr również zginęły w Polsce. Tylko najstarszemu bratu, wielkiemu polskiemu wiolonczeliście Henrykowi Waghalterowi, udało się przeżyć wojnę. Mój dziadek zmarł nagle w Nowym Jorku w wieku 68 lat w kwietniu 1949 roku.

Portret Toni i Ignatza Waghalterów, kwiecień 1949, po lewej: Nekrolog Waghaltera w New York Times, 8 kwietnia 1949 r.

Podczas krótkiego wygnania w Czechosłowacji w latach 1935-36 mój dziadek napisał krótkie pamiętniki, które kończą się deklaracją jego ideałów jako artysty. Uznał, że naziści stanowili śmiertelne zagrożenie dla Żydów, ale wyraził przekonanie, że zbrodniarze III Rzeszy nie zwyciężą etycznego i moralnego zaangażowania narodu żydowskiego w sprawiedliwość. Waghalter przyznał, że nie wie jeszcze, gdzie będzie mógł znaleźć schronienie. Swoje wspomnienia zakończył więc słowami:

Gdziekolwiek by to nie było, pragnę służyć sztuce i ludzkości zgodnie ze słowami Mojżesza: „Zostałeś wyzwolony z niewoli, aby służyć swoim braciom”.

Najwyraźniej koncepcja etyki żydowskiej mojego dziadka bardzo różniła się od tej, która dominuje w rządzie Netanjahu i obecnym państwie syjonistycznym. Byłby przerażony i zszokowany, gdyby wiedział, co dzieje się w imieniu narodu żydowskiego. Nie może być większego oszczerstwa, większego prezentu dla prawdziwych antysemitów, niż skojarzenie narodu żydowskiego ze zbrodniami, które są obecnie popełniane każdego dnia przeciwko uciskanemu narodowi palestyńskiemu.

Historia życia mojego dziadka i jej związek z katastrofą, która ogarnęła europejskich Żydów, była stałym tematem dyskusji w domu mojego dzieciństwa. Mieszkała z nami babcia, wdowa po Ignatzu, którą nazywaliśmy Omi. Spędziłem niezliczone godziny w jej pokoju, gdzie opowiadała mi o życiu w Berlinie, przyjaźni z tak wieloma wielkimi artystami, byciu szczypaną w tyłek przez Giacomo Pucciniego, wszystkich znajomych, pisarzach, a nawet naukowcach, w tym Albercie Einsteinie, który często odwiedzał mieszkanie przy Konstanzerstrasse, gdzie lubił grać na skrzypcach jako członek kwartetu smyczkowego. Mieszkańcy apartamentu nie mieli nic przeciwko.

Opowieści mojej babci były uzupełniane historiami opowiadanymi przez moją matkę, która cieszyła się szczególnie bliskimi relacjami ze swoim ojcem. Większość historii była opowiadana w języku niemieckim, który w naszym domu miał taki sam status jak angielski.

Przynajmniej na ulicy, na której mieszkałem, nie było to niczym niezwykłym. Wielu naszych sąsiadów było uchodźcami: Dr Jakobius, Frau London, Frau Spitzer, Frau Rehfisch, Walter i Uschi Bergen, Dr Hartmann i Dr Gutfeld. Byli też inni, których nazwisk nie pamiętam, ale to było tak, jakby znaczna część Charlottenburga została ponownie zgromadzona na przedmieściach Nowego Jorku. Było też wielu przyjaciół, którzy mieszkali w innych częściach miasta, ale byli częstymi gośćmi: Greta Westman, Dela Schleger i Kurt Stern.

Tak wiele dyskusji opisujących życie w Berlinie prowadziło do frazy: „Und dann kam Hitler”. Potem przyszedł Hitler. To było wydarzenie, które zmieniło wszystko. A to, w moim młodym umyśle, prowadziło do tak wielu pytań. „Jak przyszedł Hitler?”. „Dlaczego Hitler przyszedł?”. „Czy ktoś przed 1933 rokiem widział, że nadchodzi?”. „Kiedy moi dziadkowie i matka po raz pierwszy usłyszeli o Hitlerze i zdali sobie sprawę, że może nadejść?”. I wreszcie najważniejsze pytanie: „Dlaczego ludzie nie powstrzymali Hitlera przed nadejściem?”.

Było to pytanie, na które nikt, kogo znałem, nie miał w pełni ukształtowanych i przekonujących odpowiedzi. Ale były pewne elementy odpowiedzi, które otrzymałem w domu, które były pomocne. Po pierwsze, naziści byli wyraźnie identyfikowani jako ruch prawicowy. Dlatego w mojej rodzinie linia podziału między dobrem a złem nie przebiegała między Niemcami a Żydami, ale między lewicą a prawicą. Podział ten, jak podkreślała moja matka, istniał nie tylko w Niemczech, ale na całym świecie i oczywiście w Stanach Zjednoczonych. Od czasu do czasu patrzyła na niektórych amerykańskich polityków i mówiła: „Ich traue dieser Bande nicht” („Nie ufam tej bandzie”).

Moja matka była szczególnie stanowcza w tej kwestii. Nienawidziła faszyzmu. Kiedy zauważała lub spotykała się z pewnymi wyjątkowo budzącymi sprzeciw postawami społecznymi i politycznymi, była skłonna opisać osobę, która je naruszała, jako „ein echter Faschist”, prawdziwego faszystę.

Doskonale zdawała sobie sprawę z istnienia antysemityzmu w Niemczech przed Hitlerem. Zetknęła się z takimi tendencjami jeszcze przed pojawieniem się Hitlera, wśród nauczycieli w swojej szkole. Często jednak podkreślała, że nigdy nie uwierzyłaby i nie wierzyła, że te tendencje nieuchronnie przerodzą się w masowe morderstwa. Nie wierzyła w taką nieuchronność. Co więcej, nigdy nie wyraziła śladu nienawiści lub goryczy wobec Niemców. Była dumna, że jej znajomość języka niemieckiego nie zmniejszyła się nawet 60 lat po ucieczce z Niemiec.

Minęło wiele lat, zanim udało mi się znaleźć politycznie przekonującą odpowiedź wyjaśniającą, w jaki sposób faszyzm doszedł do władzy w Niemczech. Podobnie jak wielu z mojego pokolenia, przeszedłem przez doświadczenie ruchu na rzecz praw obywatelskich, powstania w gettach i wojny w Wietnamie. Wybuchowe wydarzenia lat 60. pobudziły mnie do studiowania historii i zachęciły do sytuowania współczesnych wydarzeń w szerszych ramach czasowych. Co więcej, gniew z powodu niekończącej się wojny w Wietnamie i coraz większe rozczarowanie Partią Demokratyczną i amerykańskim liberalizmem popchnęły mnie w kierunku socjalizmu. Proces ten doprowadził ostatecznie do mojego pierwszego odkrycia, jesienią 1969 r., pism Lwa Trockiego.

Zanurzyłem się w studiowanie jego dostępnych pism: monumentalnej Historii rewolucji rosyjskiej, autobiografii Moje życie, Nowego kursu, Lekcji października i Zdradzonej rewolucji. Wszystkie te prace posłużyły mi za podstawę mojej decyzji o przyłączeniu się do ruchu trockistowskiego. Ale tom, który wywarł na mnie największy wpływ, był zbiorem pism Trockiego poświęconych walce z dojściem nazistów do władzy w latach 1930-1933.

W tych krytycznych latach Trocki mieszkał na wygnaniu na wyspie Prinkipo u wybrzeży Stambułu. Został tam zesłany przez stalinowski reżim. Blisko 2000 mil od Niemiec śledził rozwój wydarzeń. Jego artykuły, ostrzeżenia przed zagrożeniem ze strony Hitlera i partii nazistowskiej, nie mają sobie równych w literaturze politycznej.

Lew Trocki przy swoim biurku w Prinkipo

Trocki nie tylko wyjaśnił naturę faszyzmu — jego podstawę klasową i zasadniczą funkcję jako instrumentu terroru politycznego przeciwko ruchowi socjalistycznemu i klasie robotniczej — ale także wyjaśnił, w jaki sposób można pokonać nazistów. Zdemaskował politykę stalinowskiej partii komunistycznej, tzw. trzeciego okresu, która deklarowała, że socjaldemokracja i faszyzm są identyczne. Przeciwstawił się tej zbankrutowanej ultralewicowej polityce wezwaniem do zjednoczonego frontu wszystkich partii klasy robotniczej w celu pokonania nazistowskiego zagrożenia. Jego ostrzeżenia zostały zignorowane. Stalinizm, jak również zdrady socjaldemokracji, umożliwiły zwycięstwo nazistów.

Ale dojście Hitlera do władzy i wynikająca z tego katastrofa II wojny światowej oraz Holokaust nie były nieuniknione. Były wynikiem politycznej zdrady reformistycznych i stalinowskich przywódców klasy robotniczej. Zrozumienie tego, zrozumienie, czym był faszyzm — i kiedy myślę o tym, zdając sobie sprawę, że dorastałem zaledwie kilka dekad po tym, jak to wszystko się wydarzyło — miało na mnie głęboki wpływ. Przekonanie, że nigdy więcej nie może być faszyzmu i świadomość, że możliwe jest pokonanie tego politycznego horroru, zmusiły mnie do podjęcia działalności w ruchu socjalistycznym, zwłaszcza w organizacji politycznej, która prawidłowo przeanalizowała największe zagrożenie dla ludzkości i udzieliła na nie odpowiedzi.

Trocki zakorzenił powstanie faszyzmu nie w niemieckiej psychice, ale w historycznym kryzysie kapitalizmu i systemu państw narodowych. Hitler i reżim faszystowski reprezentowali, w ostatecznym rozrachunku, desperacką próbę niemieckiego kapitalizmu znalezienia rozwiązania, poprzez wojnę i masowe mordy, dla ograniczeń nałożonych na niego przez istniejący system państw narodowych. Był zmuszony „zreorganizować Europę”. Nie był to jednak problem wyłącznie niemiecki. Kryzys nałożył na amerykański imperializm jeszcze większe wyzwanie, w które jest on zaangażowany do dziś: zadanie reorganizacji świata.

W późniejszych pismach, napisanych po dojściu Hitlera do władzy, Trocki ostrzegał, że faszyzm i wybuch II wojny światowej postawią europejskie żydostwo przed niebezpieczeństwem eksterminacji. Niebezpieczeństwo to, jak pisał, nie mogło zostać zażegnane przez syjonizm, który promował narodowe rozwiązanie problemu zakorzenionego w globalnych sprzecznościach systemu kapitalistycznego.

Po zwycięstwie nazistów Trocki upierał się, że los Żydów jest bardziej niż kiedykolwiek związany z losem socjalizmu. W liście z 28 stycznia 1934 r. napisał:

Cały żydowski los historyczny jest tym, czym jest, a kwestia żydowska jest kwestią międzynarodową. Nie można jej rozwiązać poprzez „socjalizm w jednym kraju”. W okolicznościach obecnych nikczemnych i obrzydliwych antysemickich prześladowań i pogromów, żydowscy robotnicy mogą i powinni czerpać rewolucyjną dumę ze świadomości, że los narodu żydowskiego może zostać rozwiązany jedynie poprzez pełne i ostateczne zwycięstwo proletariatu.

Ta perspektywa została potwierdzona przez historię. Ci, którzy twierdzą, że powstanie Izraela było politycznym triumfem, mają osobliwe pojęcie o tym, na czym polega polityczny triumf. Stworzenie państwa, które opiera się na rażącej kradzieży ziemi innych ludzi, które na podstawie czysto rasistowskiej odmawia podstawowych praw demokratycznych, które powinny przysługiwać wszystkim obywatelom, które uświęca nienawiść i zemstę jako podstawę polityki państwa, które systematycznie zmusza własnych obywateli do zabijania i dręczenia ludzi, którym ukradło ziemię, i które zmieniło ten kraj w najbardziej znienawidzony na świecie — trudno to nazwać „politycznym triumfem”. To polityczna degradacja.

Trwająca wojna, pomimo wszystkich jej okropności, wniosła jeden znaczący wkład polityczny. Obudziła młodzież. Otworzyła oczy całego świata. Obnażyła syjonistyczny reżim i jego imperialistycznych wspólników jako zbrodniarzy, którymi są. Uruchomiła falę oburzenia, która ogarnęła cały świat i ogarnie tych, którzy są odpowiedzialni za to ludobójstwo.

Ale wielkim wyzwaniem, przed którym stoi nasz ruch, jest nasycenie oburzenia rewolucyjnym programem socjalistycznym, który może zjednoczyć globalną klasę robotniczą we wspólnej walce z imperialistycznym barbarzyństwem. Nasz ruch i tylko nasz ruch jest w stanie sprostać temu wyzwaniu. Uosabia on rozległą historię polityczną i ogromne doświadczenie polityczne, które obejmuje obecnie całe stulecie. Nie ma innej partii, która mogłaby wnieść w kryzys taki jak ten, przed którym obecnie stoimy, zrozumienie jego dynamiki i perspektywę interwencji w sytuację i zmiany jej w interesie klasy robotniczej.

Tak więc, chociaż ten wykład nie był formalnym raportem na temat stulecia trockizmu, poza obecnymi wydarzeniami, mam nadzieję, że przyczynił się on do zrozumienia, czym jest ruch trockistowski i jego związek z obecnymi walkami, z którymi się mierzymy.

Loading