Polski

Janis Warufakis zwiedza Australię: Pseudolewicowy przedstawiciel europejskiego kapitalizmu w poszukiwaniu politycznych sojuszników

Artykuł został opublikowany w języku angielskim 29 marca 2024 r.

* * *

Grecki polityk Janis Warufakis zakończył dwutygodniowe tournée po Australii przemówieniem wygłoszonym 13 marca w National Press Club. Uwagi Warufakisa podczas tego wydarzenia koncentrowały się na wezwaniu australijskich i europejskich elit rządzących do przyjęcia bardziej „niezależnej” polityki zagranicznej w obliczu rosnących napięć geopolitycznych i konkurencji, aby nie zostały one skazane na „nieistotność”.

Janis Warufakis przemawiający w National Press Club Australii w Canberze [Photo: Instagram@pressclubaust]

Wycieczka została zorganizowana przez Australia Institute, liberalny think tank z siedzibą w Canberze. Warufakis spotkał się z ciepłym, a nawet entuzjastycznym przyjęciem ze strony wyższych warstw klasy średniej skupionych wokół Instytutu. Wygłaszał przemówienia na podobny temat w śródmieściach Melbourne i Sydney oraz przemawiał na panelach podczas Festiwalu Pisarzy w Adelaide.

Podczas gdy Warufakis został przedstawiony jako były minister finansów Grecji, prawdziwe znaczenie tej kadencji zostało pogrzebane. W rzeczywistości Warufakis, polityczny łajdak i oportunista pierwszego rzędu, był winny jednej z największych zdrad klasy robotniczej w tym stuleciu.

Rząd Syrizy, którego był kluczowym liderem, objął urząd w styczniu 2015 r. w oparciu o obietnice zakończenia narzuconych przez Europę środków oszczędnościowych, które doprowadziły do katastrofy społecznej. Podczas swoich nieco ponad pięciu miesięcy na stanowisku ministra finansów, Warufakis był w centrum politycznego spisku, w którym Syriza zdradziła ten mandat, stłumiła wybuchową opozycję wobec oszczędności i narzuciła najgłębsze cięcia w Europie.

Powitanie, jakie Warufakis otrzymał od Australia Institute, który ma powiązania z Zielonymi i biurokracją związkową, a także z prasą finansową, nie pomimo, ale ze względu na jego wcześniejsze „osiągnięcia”. Warufakis jest cenionym sługą kapitalizmu, którego kariera polityczna opiera się na ubieraniu prawicowej, pro-biznesowej polityki w niejasną lewicowo-populistyczną retorykę, szczególnie skierowaną do zamożnych i aspirujących części klasy średniej.

Warufakis podróżował nie jako osoba prywatna, ale jako sekretarz generalny „Ruchu Demokracji w Europie 2025” (Diem25). Opiera się on na wezwaniach do rewitalizacji i „demokratyzacji” Unii Europejskiej. Diem25 ostrzega przed narodowymi podziałami w Europie i zamiast tego wzywa do ogólnokontynentalnej jedności.

Jak wyjaśnił WSWS po założeniu Diem25 w 2016 r., organizacja ta reprezentuje warstwę dobrze sytuowanych funkcjonariuszy UE i części samej europejskiej klasy rządzącej, obawiających się, że ich przywileje i bogactwo są zagrożone przez pęknięcie Europy i jej podporządkowanie imperialistycznym interesom USA.

Taka była zasadnicza treść uwag Warufakisa wygłoszonych w prestiżowym National Press Club, którego wydarzenia są transmitowane przez telewizję.

— Europa i Australia stoją w obliczu wspólnego zagrożenia egzystencjalnego: pełzającej nieistotności spowodowanej, z jednej strony, naszym niepowodzeniem w inwestowaniu, a z drugiej strony, naszym nieprzemyślanym przejściem od strategicznej zależności od Stanów Zjednoczonych do niestrategicznej, samozniszczającej służalczości wobec programu politycznego Waszyngtonu — powiedział swoim słuchaczom.

Warufakis twierdził, że świat jest coraz bardziej zdominowany przez „kapitał w chmurze”, co jest terminem obejmującym firmy high-tech i firmy internetowe. Ubolewał nad faktem, że Europa, tj. europejscy kapitaliści, wraz ze swoimi australijskimi odpowiednikami, pozostali daleko w tyle w tym kluczowym obszarze. — To trochę tak, jakbyśmy próbowali sobie poradzić w XIX wieku bez silników parowych — powiedział.

Stwierdził, że kapitał w chmurze jest zdominowany przez USA i Chiny. Warufakis argumentował, że ich rywalizacja w tym obszarze była głównym, a nawet jedynym powodem tego, co nazwał „nową zimną wojną” między nimi.

Argument Warufakisa, pozbawiony słów o „demokracji” i „pokoju”, sprowadzał się do wezwania rządów europejskich i australijskich do znacznych inwestycji w „kapitał w chmurze”, aby mogły konkurować w tej sferze, oraz do zaprzestania niekwestionowanej „służalczości” wobec USA, aby ich działania nie zagroziły ich własnym imperialistycznym interesom.

Cała jego analiza była nastawiona na dojście do tego wniosku. Łączyła powierzchowność z fałszerstwem.

Było to widoczne w porównaniu przez Warufakisa Stanów Zjednoczonych i Chin, dwóch krajów o skrajnie odmiennej historii i pozycji w światowej gospodarce. Pomimo znacznych postępów gospodarczych i aspiracji elity rządzącej zrodzonej przez stalinowską restaurację kapitalizmu, Chiny, w przeciwieństwie do USA, nie są potęgą imperialistyczną. Pozostają zamknięte w systemie finansowym zdominowanym przez amerykańskie i europejskie banki i korporacje.

Beztroskie lekceważenie tych kwestii przez Warufakisa pokrywa się z przedstawianiem Chin jako nowej imperialistycznej potęgi, wykorzystywanej przez pseudolewicowe grupy i innych do legitymizowania amerykańskich dążeń wojennych. Podobne stanowisko zostało wysunięte przez pseudolewicę w sprawie Rosji, którą wykorzystują do wspierania wojny zastępczej USA-NATO na Ukrainie.

Z konieczności słowo „imperializm” nie przeszło Warufakisowi przez usta, podobnie jak kryzys globalnego kapitalizmu i jego nierozwiązywalne sprzeczności.

Dominacja nad rozwojem zaawansowanych technologii jest coraz ważniejszym elementem kierowanej przez USA wojny przeciwko Chinom i szerszej eksplozji imperialistycznego militaryzmu, ale jest tylko jednym z przejawów bardziej fundamentalnych procesów.

W obliczu pogłębiającego się kryzysu realnej gospodarki, wysoce niestabilnego systemu finansowego i ogromnych wewnętrznych napięć społecznych, wszystkie główne mocarstwa, w tym w Europie, zwracają się ku programowi militaryzmu i wojny. Proces ten znajduje swój najostrzejszy wyraz w erupcji amerykańskiego militaryzmu, ponieważ Stany Zjednoczone były dominującą potęgą w porządku po II wojnie światowej i desperacko starają się utrzymać hegemonię, którą postrzegają jako zagrożoną na wielu frontach.

W ostatecznym rozrachunku amerykański zwrot ku wojnie jest wyrazem nierozwiązywalnej sprzeczności między zjednoczoną globalną gospodarką a podziałem świata na antagonistyczne kapitalistyczne państwa narodowe.
Przez pewien czas w okresie po II wojnie światowej Stany Zjednoczone były w stanie regulować tę sprzeczność ze względu na swoją rozległą bazę przemysłową, zasoby finansowe i dominację dolara. Ich globalna pozycja uległa jednak pogorszeniu w ciągu ostatnich 50 lat, czego wyrazem jest przekształcenie się z największego wierzyciela na świecie w głównego dłużnika.

Sam rozwój gospodarczy Chin, promowany we wcześniejszym okresie przez USA, jest postrzegany przez strategów amerykańskiego imperializmu jako główne zagrożenie dla ich interesów. Program upadającego amerykańskiego kapitalizmu nie jest, jak twierdzi Warufakis, nową „zimną wojną”, ale aktywnymi i zaawansowanymi przygotowaniami do wojny z Chinami w ramach szerszego dążenia do dominacji nad decydującym lądem Eurazji. To już trwa, wraz z wojną proxy USA-NATO przeciwko Rosji na Ukrainie i ogromnym wzrostem militarnym na Indo-Pacyfiku.

Warufakis nie powiedział nic o tej bardzo gorącej wojnie, najgorszej w Europie od czasów II wojny światowej, która pochłonęła setki tysięcy istnień ludzkich. Centralna rola Niemiec, Wielkiej Brytanii, Francji i innych europejskich mocarstw w operacji dowodzonej przez NATO całkowicie obala jego tezy, zarówno o konflikcie koncentrującym się wyłącznie na USA i Chinach, jak i o europejskiej elicie rządzącej, która jego zdaniem jest bierną ofiarą USA.

Warufakis nie odniósł się, a tym bardziej nie wyjaśnił, dlaczego program militaryzmu jest przyjmowany we wszystkich ośrodkach imperialistycznych, w tym w całej Europie. Próba przedstawienia tego jako wyłącznej odpowiedzialności Waszyngtonu jest fikcją. Niemcy i inne europejskie potęgi realizują obecnie swoje imperialistyczne interesy pod parasolem NATO i sojuszu z USA. Ale w ramach tego angażują się we własną ekspansję militarną bez precedensu od lat trzydziestych XX wieku, pokazując, że wszystkie potęgi kapitalistyczne reagują na pogłębiający się kryzys programem wojennym.

Stanowisko Warufakisa jest utopijne i reakcyjne

Minęło ponad sto lat, odkąd wielcy marksiści, Lenin i Trocki, wyjaśnili, że zjednoczona Europa w kapitalizmie jest niemożliwa. Taka jedność, jedynie tymczasowa, byłaby możliwa tylko pod dominacją jednego z głównych imperialistycznych mocarstw, takich jak Niemcy. Jak pokazuje historia dwóch niszczycielskich wojen w XX wieku, taki układ nie przetrwałby długo, nieuchronnie ustępując miejsca konfliktowi zbrojnemu opartemu na rywalizujących interesach różnych europejskich państw kapitalistycznych.

Warufakis szczególnie wyróżnił upadek Niemiec jako powód do niepokoju. — Europejska pętla zagłady między stratami bankowymi, stagnacją, niespłacalnym długiem publicznym i prywatnym oraz trwającym ćwierć wieku strajkiem inwestycyjnym prowadzi teraz do deindustrializacji Europy, a w szczególności Niemiec — stwierdził.

Ubolewał nad faktem, że podziały na kontynencie oznaczają, że „europejskie branże szybko pozostają w tyle za swoimi konkurentami w Stanach Zjednoczonych i Chinach w każdym wyścigu technologicznym, który ma znaczenie” oraz że „naszemu kontynentowi brakuje kapitału w chmurze” w warunkach, „w których władza wynika z kapitału w chmurze”.

Bez względu na to, jak bardzo Warufakis stara się to osłodzić — odwołując się do „pokoju” i inwestycji w przyjazne dla środowiska gałęzie przemysłu — jego wezwanie do europejskiej „potęgi” w środku geopolitycznej rywalizacji jest militarystyczne. Twierdzi on, że Europa powinna rozszerzyć swoją kapitalistyczną bazę przemysłową, aby bronić swoich interesów przed rywalizującymi z nią imperialistycznymi potęgami.

Jest to całkowicie zgodne z trwającą obecnie rozbudową sił zbrojnych, w ramach której Niemcy, Francja i inne państwa przeznaczają ogromne sumy na swoje siły zbrojne, a ich przywódcy polityczni nalegają, by skończył się czas europejskiej bierności. Podobnie jak w przypadku wdrażania środków oszczędnościowych w imieniu głównych banków europejskich, Warufakis próbuje nadać temu reakcyjnemu programowi pseudolewicowy lifting.

Były premier z ramienia Partii Pracy (Labor Party) Paul Keating (Źródło: ABC News Australia) [Photo: ABC News Australia]

Jedną z niewielu australijskich postaci, do których się odniósł, jest były premier Partii Pracy (Labor Party) Paul Keating. Keating ubolewał nad całkowitym dostosowaniem się Australii do amerykańskiej wojny przeciwko Chinom, zauważając, że Chiny pozostają największym partnerem handlowym tego kraju. Keating wypowiada się w imieniu mniejszościowej frakcji elity rządzącej, obawiającej się gospodarczych i politycznych konsekwencji pełnej wojny dla australijskiego imperializmu. Keating nie przedstawia jednak żadnej alternatywy i już wcześniej stwierdził, że bardziej „niezależna” polityka zagraniczna, za którą się opowiada, wiązałaby się ze znaczną ekspansją militarną.

Postacie takie jak Keating i Warufakis nie opowiadają się nawet za zakończeniem sojuszu z USA, a jedynie za jego ponowną kalibracją, aby lepiej wspierać interesy ich własnych klas rządzących. Warufakis wezwał jedynie Australię do przyjęcia polityki, która „nie jest automatycznie dostosowana do każdej podżegającej do wojny przygody, o której decyduje Waszyngton”. To oczywiście nie wyklucza udziału w jakiejkolwiek konkretnej przygodzie podżegania do wojny, jeśli jest ona zbieżna z australijskimi lub europejskimi interesami.

W rzeczywistości ścisłe powiązanie Australii z USA od czasów II wojny światowej nie jest po prostu kwestią subiektywnych intencji jej przywódców politycznych. Wynika to raczej z faktu, że imperializm australijski, mocarstwo średniego szczebla, był całkowicie zależny od imperializmu amerykańskiego, aby realizować własne interesy gospodarcze i strategiczne w Azji i na arenie międzynarodowej.

Warufakis, po tym jak publicznie zwrócił się do Keatinga, prawicowej, wolnorynkowej postaci, której rządy pogłębiły australijski militaryzm, na zakończenie oświadczył, że podczas swojej australijskiej podróży był „podekscytowany odkryciem, że istnieją utalentowani ludzie i skuteczne organizacje poświęcone tej samej sprawie”.

Historyczna zdrada greckiej klasy robotniczej przez Syrizę

Promocja Warufakisa przez burżuazyjne organizacje, takie jak Australia Institute, niezmiennie opiera się na mglistych odniesieniach do faktu, że był on ministrem finansów w Grecji w kluczowym punkcie zwrotnym w rozwoju tego kraju i Europy. Szczegóły tego, co się wydarzyło i rzeczywista rola Warufakisa nigdy nie zostały jednak wyjaśnione.

Grzeczna dyskrecja odzwierciedla fakt, że ci, którzy promują Warufakisa, sami są wrogo nastawieni do interesów klasy robotniczej. Warufakis reprezentuje również pewną warstwę wyższej klasy średniej. Jest tym, kim oni sami chcieliby być: bogatym, sławnym VIP-em celebrowanym na korytarzach władzy.

Warufakis, będący postacią burżuazyjną, poświęcił swoje dorosłe życie rozwojowi kariery i zarabianiu pieniędzy. Oprócz lukratywnej, trwającej dekady kariery akademickiej, jedynym doświadczeniem politycznym Warufakisa przed rządem Syrizy było pełnienie funkcji doradcy ekonomicznego w prawicowym socjaldemokratycznym (PASOK) rządzie George'a Papandreou w latach 2004-2006.

W obliczu przedłużającego się kryzysu strefy euro po globalnym krachu finansowym z 2008 r., greckie rządy wprowadziły szeroko zakrojone środki oszczędnościowe na żądanie europejskich banków. PASOK prawie upadł, a jego procent głosów w wyborach w styczniu 2015 r. był jednocyfrowy. Zapowiadało to wybuchową i potencjalnie rewolucyjną sytuację, w obliczu narastającego fermentu i masowej walki przeciwko narzuconej przez rządzącą elitę nędzy.

Syriza niespodziewanie doszła do władzy, deklarując, że położy kres oszczędnościom i będzie bronić potrzeb ludzi pracy. Zarejestrowana jako partia polityczna dopiero w 2012 r., nazywała się Koalicja Radykalnej Lewicy i Postępowego Sojuszu. Syriza była pozbawionym zasad amalgamatem pseudolewicowych grup, które odrzuciły rewolucyjną rolę klasy robotniczej i oderwały się od ruchu trockistowskiego, byłych stalinistów, ekologów z klasy średniej i „lewicowych” socjaldemokratów.

Warufakis został powołany na stanowisko ministra finansów nie tylko ze względu na swoje pretensje jako ekonomisty, ale także dlatego, że jako poprzedni doradca PASOK miał niewątpliwie bliskie powiązania z elitami politycznymi w całej Europie i USA.

Niemal natychmiast po ujawnieniu wyników wyborów Syriza podjęła działania mające na celu podważenie udzielonego jej mandatu. Utworzyła rząd koalicyjny z Niezależnymi Grekami, skrajnie prawicową, antyimigrancką partią. Poza względami wewnętrznymi, miało to być sygnałem dla europejskich mocarstw o wrogości Syrizy wobec jakiejkolwiek walki o zjednoczenie robotników w całej Europie przeciwko oszczędnościom. Niezależnie od jego dzisiejszego „paneuropeizmu”, Warufakis w pełni zaakceptował ten zwrot ku greckiemu szowinizmowi. Jego dzisiejszy paneuropeizm nie jest odstępstwem od tego. Jest to polityka współpracy z europejską elitą rządzącą, a nie walka o zjednoczenie robotników przeciwko niej.

Warufakis był wówczas w centrum manewrów Syrizy mających na celu kontynuację środków oszczędnościowych, prowadząc zakulisowe negocjacje za zamkniętymi drzwiami z przedstawicielami UE i europejskich banków.

Jak donosił wówczas WSWS: „Janis Warufakis powiedział później Observerowi, że przystąpił do wstępnych negocjacji UE, proponując ‚standardową Thatcherowską lub Reaganeską’ politykę gospodarczą, którą współtworzył z ‚Radą Doradców Międzynarodowych’, w skład której wchodził Thatcherowski Lord Norman Lamont, kanclerz skarbu w brytyjskim konserwatywnym rządzie Johna Majora, a także były sekretarz skarbu USA Lawrence Summers”. Reagan i Thatcher byli oczywiście kojarzeni z okrutnym atakiem na klasę robotniczą. Warufakis i Syriza, inaczej mówiąc, od samego początku zamierzali egzekwować dyktat europejskiego kapitału.

Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, po lewej, spotyka się z greckim premierem Aleksisem Tsiprasem, po prawej, i greckim ministrem finansów Janisem Warufakisem przed nadzwyczajnym szczytem UE w sprawie Grecji w budynku Rady Europejskiej w Brukseli, w poniedziałek, 22 czerwca 2015 r. [AP Photo/Eric Vidal/Pool Photo via AP]

W ciągu pierwszego miesiąca urzędowania Syriza zgodziła się na kontynuację cięć wynikających z porozumień podpisanych przez poprzednie rządy i zagwarantowała, że nie będzie działać „jednostronnie w celu rozwiązania paktów oszczędnościowych”. Jak skomentował WSWS, „nawet w całej obskurnej historii ‚lewicowej’ drobnomieszczańskiej polityki trudno jest znaleźć przykład oszustwa, cynizmu i prawdziwie obrzydliwego tchórzostwa” porównywalny z szybkością zdrady Syrizy.

Warufakis był zarówno zakulisowym negocjatorem, jak i frontmanem Syrizy narzucającej dyktat europejskich banków. Wywołał oburzenie i gniew, oświadczając, że greccy robotnicy i pracownicy muszą dokonać „poświęceń”, podczas gdy on i jego żona robili sesje zdjęciowe dla francuskich magazynów mody, prezentując swoją ateńską rezydencję.

W obliczu narastającego sprzeciwu, przywódcy Syrizy zdecydowali, że potrzebują pretekstu do dalszego narzucania cięć. W lipcu zwołali oni ogólnokrajowe referendum w sprawie tego, czy Grecja powinna zaakceptować warunki pakietu ratunkowego zaproponowane przez władze europejskie, które nakazały znaczną redukcję wydatków socjalnych.

Warufakis przyznał później, że Syriza, pomimo swojej antyoszczędnościowej postawy, liczyła na głosowanie na „tak”. Nie prowadziła kampanii na rzecz odrzucenia warunków pakietu ratunkowego, zamiast tego starając się zrzucić odpowiedzialność za ich akceptację na greckie społeczeństwo. Warufakis opowiadał o scenach przygnębienia w centralnym kierownictwie Syrizy, gdy wyniki pokazały, że ponad 60 procent ludności zagłosowało na „nie”.

Niemal natychmiast Syriza złamała antyoszczędnościowy mandat referendum, przepychając pakiet oszczędnościowy przez parlament. Ze swojej strony Warufakis, obawiając się, że jego kariera dobiegnie końca, jeśli zostanie jeszcze bardziej zdyskredytowany, opuścił rząd, stwierdzając później, że „uciekł w noc” po referendum.

Zwolennicy głosowania na „nie” świętują po ogłoszeniu wyników referendum w północnogreckim mieście portowym Saloniki, w niedzielę, 5 lipca 2015 r. [AP Photo/Giannis Papanikos]

Społeczne konsekwencje zdrady Syrizy były katastrofalne. Po wprowadzeniu cięć oszczędnościowych, realne dochody robotników i pracowników spadły nawet o 30%. W 2016 r. bezrobocie wyniosło 28%, przy czym ponad 50% robotników i pracowników poniżej 25 roku życia pozostawało bez pracy. Jak zauważył WSWS w tym samym roku: „Raport Doctors of the World stwierdza, że cięcia budżetowe w opiece zdrowotnej doprowadziły do kryzysu humanitarnego, przy czym 25 procent Greków nie ma już żadnego dostępu do opieki zdrowotnej, a śmiertelność niemowląt wzrosła o 51 procent w ciągu ostatnich trzech lat”.

Warufakis oczywiście nie należał do tych, którzy popadli w ubóstwo. Ożeniony z wnuczką jednego z krajowych potentatów tekstylnych, jest również niezależnie zamożny. Na początku 2016 r. założył Diem25, a wkrótce potem powrócił do greckiego parlamentu. W 2019 r. ujawniono w parlamencie, że Warufakis był jednym z liderów politycznych odnoszących największe sukcesy finansowe w Grecji. W ciągu ostatnich trzech lat uzyskał dochód w wysokości 970 000 euro i zgłosił udziały lub własność dziesięciu nieruchomości.

Jak wyczerpująco wyjaśnił tylko sam WSWS, zdrada Syrizy była przełomowym doświadczeniem dla klasy robotniczej. Poprzez sprawowanie władzy państwowej pseudolewica pokazała się w praktyce jako tendencja zaciekle antyrobotnicza, wspierająca interesy zamożnych warstw wyższej klasy średniej, które starają się realizować swoje przywileje w ramach istniejącego kapitalistycznego systemu zysku. Ich okazjonalna „lewicowa” retoryka, a w przypadku Warufakisa, wcześniejsze twierdzenia, że jest „nieobliczalny” lub „libertariańskim” marksistą, są fikcją i dekoracją dla społecznie i politycznie reakcyjnego programu.

W takich właśnie ramach należy postrzegać okazjonalne wyznanie troski Warufakisa o ludność Gazy czy Juliana Assange'a. Jako przedstawiciel społecznego typu pseudolewicy nie broni ani jednej zasady i nie należy mu ufać ani przez chwilę.

Warufakis mógł więc stanąć w National Press Club i bez rumieńców ubolewać nad obecną „wyniszczającą nierównością, wysoką inflacją i niskimi płacami”. Trudno wyobrazić sobie bardziej zdumiewającą hipokryzję! Oczywiście nikt z publiczności nie zwrócił uwagi na to, że rola Warufakisa we wdrażaniu masowych, narzuconych przez UE oszczędności znacznie pogorszyła nierówności społeczne.

Jest to również sposób na zrozumienie jego nowego odkrycia, że większość populacji to bezsilni „chłopi pańszczyźniani”, oddani firmom technologicznym i łatwo przez nie manipulowani. Ubierając to w pseudo-teorię „techno-feudalizmu”, Warufakis twierdzi, że klasa robotnicza nie może i nie powinna podejmować niezależnej walki z bronionym przez niego porządkiem zysku. Jednocześnie Warufakis twierdzi, że pojawienie się współczesnego poddaństwa wymaga sojuszu z „wasalnymi kapitalistami”, tj. reprezentowanymi przez niego częściami europejskiej burżuazji.

Klasa robotnicza na całym świecie rozpoczyna jednak walkę przeciwko oszczędnościom, autorytaryzmowi i wojnie. Aby iść naprzód, walki te muszą przyjąć wyraźnie socjalistyczną i internacjonalistyczną perspektywę. Oznacza to nieustępliwą walkę polityczną z prokapitalistyczną pseudolewicą i jej celebryckimi przedstawicielami, takimi jak Warufakis.

Loading