Polski

Premier Tusk wzywa do zwiększenia obecności wojsk NATO w Polsce

W wywiadzie dla tygodnika Die Zeit, premier Polski Donald Tusk opowiedział się za wspólną europejską polityką energetyczną, międzynarodową i militarną, prowadzoną pod przywództwem Niemiec. Aby „powstrzymać rosyjski ekspansjonizm”, powiedział, „potrzeba jest europejskiej unii energetycznej”.

Opisując Polskę jako wschodni bastion Unii Europejskiej, Tusk wezwał także do zwiększenia obecności wojsk NATO w jego kraju. "Dla nas rachunek jest prosty: lepsza od wszystkich papierowych gwarancji jest fizyczna obecność NATO w Polsce. Realizacja tych planów jest zgodna z interesami UE, gdyż właśnie na Wschodzie przebiega prawdziwa granica zewnętrzna Unii” - wyjaśnił.

W zeszłym miesiącu Stany Zjednoczone przysłały do Polski dwanaście myśliwców F-16. W czasie wizyty w Polsce, w połowie marca wiceprezydent USA Joe Biden obiecał dodatkową obecność militarną swego kraju. Oświadczył także, że (tymczasowo zawieszona) polska część amerykańskiej tarczy antyrakietowej zostanie w pełni zainstalowana do 2018 roku. W pierwszej fazie zakończy się budowę wyrzutni rakietowych , które będą w stanie strącać rakiety krótkiego i średniego zasięgu, co może mieć istotne znaczenie w militarnej konfrontacji z Rosją.

Jednocześnie Tusk krytycznie odniósł się do obecnego procesu rozmieszczania sił NATO w kraju. "Udało się już osiągnąć pewne rezultaty, ale tempo wzrostu obecności NATO w Polsce mogłoby być szybsze", powiedział. Tylko silna obecność wojskowa może gwarantować bezpieczeństwo polskich granic.

Tego samego dnia na spotkaniu ministrów państw członkowskich NATO w Brukseli, polski Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski wezwał do rozlokowania w jego kraju dwóch zmechanizowanych brygad piechoty – w sumie około 10 tysięcy żołnierzy. "Czulibyśmy się dzięki temu bezpieczniej”, powiedział. Dwa tygodnie wcześniej Sikorski porównał rosyjską aneksję Krymu z aneksją Austrii przez Hitlera i ogłosił: „ Rosja nie pozostawia nam żadnego wyboru.” Tusk dodał, że Polska powinna "być przygotowana na czarny scenariusz”. 

26 marca Tusk i prezydent Polski Bronisław Komorowski wzięli udział w spotkaniu z dowództwem polskiej armii, podczas którego obiecali, że Polska będzie kontynuować proces unowocześniania swych sił zbrojnych. W zeszłym roku rozpoczęto reformę, która, według Komorowskiego, powinna uczynić z armii "narzędzie silniejsze i ogólnie lepsze". Dodatkowo, ministerstwo obrony planuje w ciągu następnych 10 lat przeznaczyć 30 miliardów euro na modernizację sił zbrojnych. Z samych Niemiec zostało zamówionych sto używanych czołgów Leopard.

Polski rząd od samego początku popierał agresywną politykę USA i Niemiec, skierowaną przeciwko demokratycznie wybranemu rządowi Wiktora Janukowicza na Ukrainie i odegrał centralną rolę w dojściu do władzy nowego gabinetu poprzez zamach stanu.

Sikorski, z kolei, miał duży udział w opracowaniu umowy stowarzyszeniowej pomiędzy Unią a Ukrainą, której Janukowicz w ostateczności nie podpisał, co spowodowało falę protestów na Majdanie. Od listopada, kiedy na Majdanie zaczęli gromadzić się protestujący , polscy politycy też tam byli. Na samym początku rząd oddał główną scenę politykom opozycji, takim jak były prawicowy premier Jarosław Kaczyński, ale cały czas za tą sceną aktywnie działał. 

W listopadzie i grudniu Tusk przeprowadził kilka rozmów telefonicznych z Janukowyczem i liderami opozycji. 26 listopada ministrowie spraw zagranicznych Polski i Niemiec wydali wspólne oświadczenie, w którym zażądali, by ukraiński rząd "zbliżył się do Europy". 19 grudnia Sikorski na wspólnej konferencji prasowej z niemieckim ministrem spraw zagranicznych Frankiem-Walterem Steinmeierem (SPD), wypowiedział się za rozpoczęciem agresywnych działań przeciwko Janukowyczowi, który zwyczajnie odmówił współpracy. 

W końcu stycznia i na początku lutego odbywało się jedno spotkanie za drugim. W przeciągu kilku dni Tusk spotkał się z kanclerzem Niemiec Angelą Merkel (CDU), głowami rządów Węgier, Czech i Słowacji oraz prezydentem Rady Europy Hermanem Van Rompuy. Odbył też kilka rozmów telefonicznych z Janukowyczem i liderami opozycji - Arsenim Jaceniukiem, Witalijem Kliczką i faszystą Ołehem Tiahnybokiem.

Pod koniec lutego Sikorski w towarzystwie Steinmeiera i jego francuskiego odpowiednika Laurenta Fabiusa odbył podróż do Kijowa w celu wzmocnienia sił opozycji i wywarcia presji na Janukowycza. "Kompromis" jaki wynegocjowali oni pomiędzy Janukowyczem a opozycją nigdy się nie urzeczywistnił, ponieważ 22 lutego legalnie wybrany prezydent został przez faszystowskich zbirów zmuszony do ucieczki z kraju, a deputowani z jego Partii Regionów zostali sterroryzowani na miejscu. 

Nowy rząd, który doszedł do władzy dzięki zamachowi stanu, został natychmiast zaakceptowany i poparty przez obecnych w Kijowie ministrów spraw zagranicznych. Jednym z pierwszych działań nowego rządu było podpisanie politycznej części Umowy Stowarzyszeniowej z UE i wprowadzenie masowych cięć wydatków socjalnych. 

W następstwie poparcia dla zamachu stanu, polski rząd natychmiastowo zaczął bić w tarabany na Rosję. Po tym, jak regionalny parlament Krymu postanowił 2 marca oderwać się od Ukrainy, Tusk powiedział: "Jedyną drogą do zatrzymania Rosji i uniknięcia tragicznego konfliktu w tym rejonie jest wywarcie na niej jak największej presji i brak ustępstw ze strony Europy, Stanów Zjednoczonych i Kanady." 12 marca, podczas wizyty Merkel w Warszawie, Tusk wezwał Unię Europejską do uniezależnienia się od rosyjskiego eksportu energii. 

Agresywna polityka w stosunku do Rosji połączona jest ze wzmocnieniem kontaktów z nowym ukraińskim rządem, w skład którego wchodzi faszystowska partia Swoboda, która ma w nim trzech ministrów i innych, wysoko postawionych urzędników. W celu wykazania wsparcia dla puczystowskiego rządu i zapewnienia, że będzie on prowadził Ukrainę pożądanym torem, wykonano następnie kilka obustronnych wizyt na szczeblu państwowym oraz niezliczoną liczbę połączeń telefonicznych. Ponadto, 3 kwietnia Komorowski przyjął w Warszawie prezydenta Gruzji, Giorgi Margwelaszwilego i wezwał także jego kraj do zawarcia Umowy Stowarzyszeniowej z UE i wejściem do NATO.

Polski rząd ma nadzieję, że agresywna polityka zagraniczna w interesie niemieckiego i amerykańskiego imperializmu wzmocni jego pozycję w regionie. 75 lat po inwazji Niemiec na Polskę, wasalny charakter polskiego rządu nakazuje mu wzywać Niemcy do objęcia przywództwa w Europie i rozmieszczenia niemieckich wojsk na terenie Polski.

W 2003 roku polski rząd stanął po stronie agresywnego imperializmu i poparł inwazję USA w Iraku. Dziś kraj ten ma rząd, który pragnie szczególnego zbliżenia z Niemcami i USA. Od 1992 roku Minister Spraw Zagranicznych Sikorski jest mężem amerykańskiej dziennikarki Anne Applebaum, która stanowczo opowiada się za polityką anty-rosyjską.

Dla USA i Niemiec Polska posiada kluczową wartość jeśli chodzi o rozszerzenie ich wpływów na Ukrainie. Już w 2012 roku w książce "Strategiczna wizja: Ameryka a kryzys globalnej potęgi" polsko-amerykański politolog i były doradca do spraw bezpieczeństwa Zbigniew Brzeziński pisał: "Rosja nie będzie mocarstwem bez Ukrainy. Niektóre kraje wschodnioeuropejskie, jak Polska i Ukraina, dzięki swoim rozmiarom, położeniu i potencjałowi – tak gospodarczemu, jak militarnemu - mogą mieć autentyczny wpływ na równowagę sił w Europie."

Wasalność polskiego rządu jest logiczną konsekwencją odbudowy kapitalizmu 25 lat temu. Mała grupa biurokratów i karierowiczów wyprzedała państwowe przedsiębiorstwa tym, którzy dawali najwięcej i uzależniła tym samym kraj od pompy żywieniowej bezpośrednich inwestycji zagranicznych, z których od tamtej pory ta warstwa społeczna czerpie utrzymanie. 

Miało to fatalne konsekwencje dla polskich robotników. W trakcie i w następstwie tak zwanej "terapii szokowej" ich prawa socjalne zostały unieważnione. System edukacyjny i społeczny został rozbity, zlikwidowano miliony miejsc pracy a płace zredukowano do albo poziomu przetrwalnikowego albo jeszcze niżej. 

Na początku bieżącego roku bezrobocie w Polsce znów wzrosło do 14 procent, a na 2014 rok rząd planuje dalsze prywatyzacje o wartości 3.7 miliarda złotych (około 900 milionów euro).

W wywiadzie dla Die Zeit, premier Tusk przedstawił następujące rekomendacje dla Ukrainy: "Nie wiem, czy istnieje alternatywa dla reform MFW", powiedział. "Kiedy na początku lat 90-tych wprowadziliśmy reformy w Polsce, większość uznawała je za zbyt radykalne i było nam wtedy bardzo ciężko. W dniu dzisiejszym jesteśmy szczęśliwi, że podjęliśmy taką decyzję – nawet jeśli tak wiele nas ona kosztowała".

11 kwietnia 2014

Loading