Polski

Pandemia korona wirusa w Polsce: śląscy górnicy są poświęcani dla zysku

Polski region górniczy w województwie śląskim od miesięcy jest największym punktem zapalnym pandemii koronawirusa w Polsce. Prawie codziennie, prawie połowa nowych zakażeń w Polsce przypada na Śląsk. I tak 13 czerwca 209 z 440 nowych zakażeń było na Śląsku. A 82 z nich to górnicy. Dzień wcześniej u 120 górników zdiagnozowano koronawirusa.

Polska jest piątym co do wielkości producentem węgla brunatnego na świecie i dziesiątym największym producentem węgla kamiennego. Około 100 000 miejsc pracy jest bezpośrednio związanych z wydobyciem węgla, z czego około 60 000 to personel pracujący pod ziemią.

Śląski region górniczy ma długom tradycje, stanowi jeden ze strategicznych filarów polskiej gospodarki i ze względu na historycznie z nim związany Górnośląski Okręg Przemysłowy (GOP) jest kluczowym regionem gospodarczym. W GOP żyje prawie 3 mln osób, to więcej niż w stolicy kraju.

Ale nie tylko gęstość zaludnienia sprawia, że Śląsk jest podatny na pandemię. Ze względu na około 80 procentową podaż energii pochodzącej z węgla, ludność Polski cierpi z powodu ogromnego zanieczyszczenia środowiska. Każdego roku z powodu zanieczyszczenia powietrza oficjalnie umiera około 44 000 osób, co jest bezpośrednim skutkiem przestarzałej technologii zarówno w spalarniach przemysłowych, jak i prywatnych systemach grzewczych. Wiadomo, że osoby z wcześniejszymi stanami chorobowymi lub wcześniejszymi uszkodzeniami płuc są szczególnie zagrożone w przypadku Covid-19.

Odpowiedzialność za szybkie rozprzestrzenianie się wirusa na śląśku ponosi rząd i związki zawodowe. Pomimo pojawienia się pierwszych doniesień o zakażeniach w śląskich kopalniach już na początku kwietnia i wprowadzenia ogólnokrajowego lock downu, prace w kopalniach nie zostały wstrzymane. Rząd i przedsiębiorstwa publicznie zaprzeczyły, jakoby pod ziemią groziło jakiekolwiek niebezpieczeństwo infekcji.

Dziś ponad około 6000 zarażonych górników stanowi prawie jedną piątą wszystkich zarażonych osób w Polsce. Województwo śląskie wyraźnie wyróżnia się na polskiej mapie zakażeń, z obecnie 12.494 potwierdzonymi przypadkami i 317 ofiarami śmiertelnymi. Łącznie w Polsce odnotowano 33.907 przypadków zarażenia i 1.438 przypadków śmiertelnych z powodu Covid-19.

Ze względu na wysoki poziom zanieczyszczenia środowiska z jednej strony i wysokie wskaźniki infekcji z drugiej strony, region ten jest obecnie określany w mediach jako polski Wuhan.

Towarzyszą temu spekulacje, czy region ten powinien zostać całkowicie odcięty przez wojsko. Rząd w Warszawie wielokrotnie zaprzeczał, „ale plotki nie spadają z nieba“ - komentuje wiceburmistrz Rudy Śląskiej Krzysztof Mejer w rozmowie z Deutsche Welle.

W połowie maja premier Mateusz Morawiecki osobiście pojechał na Śląsk i oświadczył: „Jesteśmy w takim momencie rozwoju epidemii tu, na Śląsku, że mogę powiedzieć, że na pewno sytuacja jest opanowana, pod kontrolą”. równocześnie w maju zniesione zostały restrykcje dotyczące zostawania w domu i otwarto ponownie szkoły i przedszkola.

Dwa tygodnie później liczba zarażonych górników podwoiła się. W tym samym czasie Morawiecki zapowiedział konsolidację przemysłu wydobywczego. Oznacza to, że około 100 000 pracowników zatrudnionych przy wydobyciu węgla oprócz zagrożeń zdrowotnych spowodowanych pandemią koronawirusa jest dodatkowo narażona na utratę zarobków, zwiększoną eksploatację lub utratę miejsca pracy.

Polska wykonała około 5400 testów na milion mieszkańców, znacznie mniej niż większość innych krajów UE. „Gdyby wcześniej zdecydowano się na przeprowadzenie testów na dużą skalę, ten poziom zakażeń by nie wystąpił“ - mówi Andrzej Sośnierz, były szef NFZ. Również górnicy i mieszkańcy Śląska długo na próżno ostrzegali przed ewentualnymi infekcjami i epidemią w kopalniach.

Już w normalnych warunkach górnicy są narażeni na wiele niebezpieczeństw: Wysokie temperatury, niski poziom tlenu i zapylenie powietrza zwiększają niebezpieczeństwo choroby. Gazy wybuchowe i często przestarzała technika zwiększają ryzyko wypadków. Zaledwie 3 proc. górników pracujących w górnictwie węgla kamiennego osiąga wiek 80 lat, podczas gdy w Polsce średnio 15 procent ludności osiąga wiek powyżej 80 lat.

W zamian za to zarabiają tylko 2000 do 4000 zł netto, dodatkowe premie za realizację celów produkcyjnych oraz 13 pensję. Jest to mniej więcej równowartość średniego wynagrodzenia w kraju.

Ale nawet te zarobki są nieustannie atakowane. Od czasu wprowadzenia kapitalizmu w Polsce niezliczone kopalnie zostały zamknięte. Państwo polskie, podobnie jak niemiecka spółka Ruhrkohle AG i spółki byłego NRD, kieruje tym procesem i przejmuje koszty wynikających obciążeń, podczas gdy zyski są w dużej mierze prywatyzowane.

Wten sposób państwo prowadzi deficytową Polską Grupę Górniczą (PGG), największą firmę górniczą w Europie. Z 55 procentami udziałów, państwo jest również większościowym akcjonariuszem Jastrzębskiej Spółki Węglowej SA (JSW), która w 2011 roku weszła na giełdę jako największy europejski producent koksu. Koszty zamykanych kopalń węgla są z kolei zlecane państwowej Spółce Restrukturyzacji Kopalń SA, która w ciągu ostatnich dziesięciu lat otrzymała około 2 mld zł dotacji państwowych.

Ze względu na złą sytuację gospodarczą przedsiębiorstw i wysoką nadwyżkę produkcyjną na początku roku, rząd skrócił już tydzień pracy górników do czterech dni w styczniu, co oznaczało 20-procentową redukcję płac. Po kilku protestach i okupacjach ulicznych, gotowy do walki strajk górników został w ostatniej chwili zatrzymany przez kompromis między związkami zawodowymi a rządem.

Przyczyną nadwyżki na początku roku była łagodna zima i rozpoczęta już globalna recesja gospodarcza. Konsekwencje gospodarcze pandemii koronowawirusa przyćmią dodatkowo ten kryzys.

W dniu 9 maja rząd i związki zawodowe wynegocjowały rodzaj zasiłku za pracę w krótkim czasie pracy (Tarcza 4.0) dla pracowników PGG. Nieaktywni górnicy otrzymują 60 procent swojej średniej płacy w ramach rządowych środków , co zmusza wielu pracowników do zejścia pod ziemię, pomimo panujących tam niebezpiecznych warunków.

Firmy i rząd nadal celowo umniejszają zagrożenie, jakie stwarza Koronawirus. Na przykład, Państwowy Instytut Górnictwa (Główny Instytut Górnictwa, GIG) stwierdził, że ryzyko zakażenia pod ziemią jest „nie większe“ niż ryzyko pracowników pracujących na powierzchni, pracujących w innych branżach lub innych mieszkańców RP.

W rzeczywistości górnicy nie mają możliwości stosowania się do najprostszych zaleceń wirusologów. Windą do kopalnii zjeżdża razem aż do 50 górników równocześnie. Nawet przy mniejszej liczbie pracowników, skuteczna ochrona przed zakażeniem nie jest możliwa ze względu na ograniczoną przestrzeń w ktorej przebywają. Także podczas jazdy kolejką do miejsca wydobycia nie da się zastosować się do środków mających na celu zachowanie dystansu społecznego, ponieważ górnicy są wciśnięci do zatłoczonych wagonów.

Chociaż każdy pracownik musi teraz wykazać się dwoma negatywnymi testami, aby móc pracować, ale nawet miesiące po rozpoczęciu pandemii odpowiedzialne organy są beznadziejnie przeciążone testami masowymi.

Wielu górników skarżyło się, że nawet gdy mieli objawy, nie mogli skontaktować z stacją badawczą. Żeby nie przegapić swojej zmiany bez usprawiedliwienia, co może spowodować zwolnienie, schodzili do podziemia mimo podejrzeń zakażenia. Badani pracownicy często nie wiedzą, kiedy otrzymają wyniki. Jeszcze inni nie otrzymują w ogule informacji od służby zdrowia, albo otrzymują informacje że wyniki ich badań zostały zgubione.

Na początku czerwca premier Mateusz Morawiecki ponownie zadeklarował że na śląsku wszystko jest pod kontrolą. Tego samego dnia ogłosił, że od piątku dziesięć kopalń PGG i dwie JSW zostaną całkowicie zamknięte na trzy tygodnie, przy założeniu, że wynagrodzenie będzie utrzymane na poziomie 100%. Wciąż jednak działa wiele kopalń z setkami zarażonych osób.

Zarówno pogrążony w kryzysie rząd PiS, jak i związki zawodowe kierują się obawą, że niezadowolenie społeczne znajdzie polityczny wyraz w środowisku robotniczym i że w warunkach rosnącego na całym świecie ruchu protestacyjnego i strajkowego, walka klasowa wybuchnie otwarcie również w Polsce.

Opublikowane w języku niemieckim 15 czerwca 2020

Loading