Ten artykuł został pierwotnie opublikowany na Twitterze.
Pocisk, który zabił, według doniesień, co najmniej 50 osób na dworcu kolejowym w Kramatorsku, został natychmiast, bez żadnego dochodzenia, uznany za rosyjską zbrodnię wojenną. Istnieją jednak podstawy, by zakwestionować ten wniosek.
New York Times donosi, że „prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełinski powiedział, że Rosja uderzyła w stację pociskiem balistycznym krótkiego zasięgu Toczka-U...”.
Rosyjskie Ministerstwo Obrony zaprzeczyło temu zarzutowi, twierdząc, że rakiety Toczka-U są używane przez ukraińskie wojsko. Z pewnością jest to prawda. Artykuł zamieszczony 30 marca przez publikację internetową 1945 nosi tytuł: „Toczka: Czy to pocisk, którego Ukraina może użyć do ataku na Rosję?”.

Autor Brent M. Eastwood, redaktor działu obrony i bezpieczeństwa narodowego 1945, poinformował, że „Ukraińcy mają własną rakietę balistyczną krótkiego zasięgu Toczka, która zaczyna dawać o sobie znać”. W dalszej części raportu czytamy:
„Toczka specjalizuje się w niszczeniu budynków, a Ukraińcy mogli użyć jej do zniszczenia budynku, w którym 14 marca br. mieszkali prorosyjscy separatyści w Doniecku, w wyniku czego zginęły 23 osoby”.
Ukraińcy zaprzeczyli, że wystrzelili tę rakietę. Jednak Rosjanie twierdzili również, że 19 marca zestrzelili inną rakietę Toczka. Niezależnie od prawdziwości zarzutów i zaprzeczeń, Ukraińcy, jak pisze Eastwood, mają od 90 do 500 pocisków.
Inną istotną informacją podaną przez Eastwooda jest to, że ukraińskie rakiety Toczka „są rozmieszczone w Donbasie i na południu kraju”. Kramatorsk znajduje się w regionie Donbasu.
Fakt, że ukraińskie wojsko posiada arsenał pocisków Toczka — i że taki pocisk został użyty w zeszłym miesiącu w ataku (w większości zignorowanym przez amerykańskie media), w którym zginęło 23 etnicznych Rosjan w Doniecku — nie dowodzi, że Ukraina wystrzeliła pocisk, który uderzył w Kramatorsk.
Jest jednak całkowicie możliwe — a nawet prawdopodobne — że ukraińskie wojsko, wraz ze swoimi bezwzględnymi kontyngentami faszystowskimi, rozpoczęło atak, wiedząc, że będzie on pożywką dla propagandy wykorzystującej raporty o okrucieństwie, która odgrywa tak ważną rolę w wojnie NATO przeciwko Rosji.
Ujawnienie zdjęć części pocisku z odręcznym napisem w języku rosyjskim „dla dzieci” jest wyraźną przesłanką, że atak na stację został zainscenizowany w celach propagandowych. Jest wręcz niewiarygodne, że rosyjskie wojsko umieściłoby tak prowokacyjną i obciążającą siebie wiadomość, w samym środku furii związanej z incydentem w Buczy, na pocisku, który zamierzało wystrzelić w tłum niewinnych cywilów. Jakiemu racjonalnemu celowi miałoby to służyć? I kto nie wierzy, że odnalezienie tej części pocisku z doskonale czytelnym napisem to zbyt duży zbieg okoliczności?
Reżim ukraiński ma carte blanche, by robić, co chce, ponieważ media natychmiast, bez żadnego dochodzenia, zrzucą winę na Rosjan.
