Polski

Polska: Masowe protesty przeciwko trudnym warunkom pracy w służbie zdrowia

Artykuł ukazał się pierwotnie 14 września2021na niemieckojęzycznej stronie WSWS.

W sobotę (11.09.21) od 30 do 40 tys. lekarzy, pielęgniarek, opiekunów, farmaceutów, fizjoterapeutów, techników szpitalnych, ratowników medycznych i członków wielu innych grup zawodowych z całej Polski protestowało w Warszawie, domagając się wyższych płac i lepszych warunków pracy. Zebrali się przed Ministerstwem Zdrowia i Sejmem. Protesty odbyły się również w niedzielę pod hasłem „Białe miasteczko 2.0.”.

Protestujący pracownicy opieki w Polsce

Demonstranci nieśli transparenty z hasłami: „Zabierzcie pieniądze politykom i dajcie je zatrudnionym w służbie zdrowia!”, „Pandemia braku pielęgniarek i położnych trwa od wielu lat”, „Witamy w szpitalu, wkrótce zamykamy”, „Pacjenci są ofiarami systemu”, „System jest skończony”, „Chcemy zapewnić możliwość opieki w Polsce”, „Umieramy 20 lat wcześniej niż inni Polacy” i „Żądamy godnych płac”.

Demonstranci uczcili minutą ciszy pamięć ponad 500 osób zatrudnionych w służbie zdrowia, które zmarły z powodu koronawirusa w czasie pandemii. Demonstranci słusznie obwiniali złe warunki pracy i brak środków ochrony osobistej za śmierć wielu kolegów.

Polscy robotnicy służby zdrowia domagają się podniesienia swoich wynagrodzeń do poziomu standardów OECD. W wielu przypadkach jest to równoznaczne z pomnożeniem ich pensji, gdyż duża część z nich zarabia często zaledwie kilka tysięcy złotych. Na przykład pielęgniarki zarabiają średnio 3000 zł netto miesięcznie, czyli około 659 euro; ratownicy medyczni i diagności laboratoryjni zarabiają jeszcze mniej.

Żądania obejmują także zwiększenie wydatków na zdrowie z obecnych 6 do 8 proc. produktu krajowego brutto; dostosowanie liczby pracowników systemu ochrony zdrowia do średniego poziomu OECD, zwłaszcza biorąc pod uwagę starzenie się polskiego systemu ochrony zdrowia; więcej i lepszych usług medycznych ze środków państwowych; wzrost jakościowy opieki lekarskiej, pielęgniarskiej i terapeutycznej oraz dostęp do nowoczesnych form diagnostyki laboratoryjnej i obrazowej.

Protest spotkał się z szerokim poparciem w mediach społecznościowych. „Zbyt wiele zawodów medycznych jest niedocenianych. Nadszedł czas, aby to zmienić! Jeśli chodzi o stomatologów, musimy przestać być spychani do sektora prywatnego. Odpowiednia opieka stomatologiczna jest potrzebna WSZYSTKIM, a nie tylko tym, którzy mają gruby portfel” — napisała dentystka na Twitterze.

Jedna z pacjentek napisała na Twitterze, że popiera protest, ponieważ „każdy w sektorze opieki zdrowotnej zasługuje na godną płacę i dobre warunki pracy”.

Podczas gdy masowe protesty w Polsce zostały w dużej mierze przemilczane przez międzynarodową, a zwłaszcza niemiecką prasę, zaledwie 500 kilometrów dalej, w Berlinie, ponad 2000 pracowników grup szpitalnych Charité i Vivantes strajkuje od czwartku, borykając się z podobnymi problemami jak ich polscy koledzy.

Protesty odbywają się w związku z nową falą zachorowań na koronawirusy wywołaną wysoce zakaźnym wariantem Delta oraz nieograniczonym otwarciem szkół i miejsc pracy w Europie i USA. Również w Polsce liczba zachorowań ponownie gwałtownie wzrasta. W sobotę odnotowano 530 nowych przypadków, a w niedzielę 476; od dłuższego czasu liczba zachorowań wzrasta o 40% tygodniowo. Do tej pory tylko nieco ponad 50 procent populacji jest w pełni zaszczepionych.

Polska, podobnie jak cała Europa Wschodnia, została szczególnie mocno dotknięta pandemią, głównie z powodu katastrofalnych skutków restauracji kapitalizmu. Mimo że Polska liczy tylko połowę mieszkańców co Niemcy (83milionów), odnotowano w niej prawie trzy miliony potwierdzonych przypadków zachorowań na koronawirusy, podczas gdy w Niemczech jest ich około czterech milionów. Ze względu na masowy brak badań, liczba niezgłoszonych przypadków jest bardzo wysoka. Wskaźnik zgonów wynoszący 198,6 na 100 000 mieszkańców jest prawie tak wysoki jak w Wielkiej Brytanii i USA (około 201 na 100 000).

Jednym z głównych powodów wysokiego wskaźnika umieralności są fatalne warunki panujące w systemie opieki zdrowotnej. Już i tak niewystarczający i słabo opłacany personel medyczny musiał stawić czoła masowym infekcjom, zwłaszcza w regionach robotniczych, takich jak Śląsk. Jednocześnie w różnych miastach nie ma ani jednego respiratora.

Podczas gdy średnia unijna wynosi dziesięć pielęgniarek na 100 tys. mieszkańców, w Polsce jest ich tylko pięć. Tylko w Rumunii i Bułgarii średnia jest gorsza. Zdaniem przedstawicieli związków zawodowych, którzy zabrali głos podczas sobotniej demonstracji, z powodu poważnych braków kadrowych powinno się zamknąć 270 szpitali.

Skala protestów świadczy o gwałtownych nastrojach wśród robotników. Od czerwca trwały protesty ratowników medycznych, w tym zwolnienia lekarskie w proteście przeciwko nędznej płacy minimalnej, wynoszącej około 900 euro. W protestach wzięła udział około połowa wszystkich ratowników medycznych w kraju, w związku z czym liczba dostępnych karetek spadła miejscami o 25 procent.

Reforma wprowadzona przez rząd 1 lipca była słynną kroplą, która przelała czarę goryczy. Reforma przewiduje masowe cięcia płac i odłożenie w czasie zapowiadanego wcześniej zwiększenia wydatków na służbę zdrowia do siedmiu procent produktu krajowego brutto. W Polsce wydatki na ochronę zdrowia są kontrolowane centralnie i rozdzielane przez państwo za pośrednictwem Narodowego Funduszu Zdrowia.

Pierwotnie rząd twierdził, że chce osiągnąć ten poziom w 2024 r., ale obecnie przesunął termin na 2027 r. Z obecnym poziomem 5,4% Polska należy do krajów o najgorszych wynikach w porównaniu z uprzemysłowionymi krajami OECD (9%), a także w ramach UE (10%).

Rząd PiS zachowuje się bardzo prowokacyjnie wobec żądań robotników. Negocjacje między związkami zawodowymi a ministrem zdrowia Adamem Niedzielskim załamały się po tym, jak ministerstwo odrzuciło żądania jako „teatralne” i odmówiło udziału w nich premierowi Mateuszowi Morawieckiemu.

Według wyliczeń PiS, żądania te wymagałyby dodatkowych wydatków w wysokości ponad 100 mld zł (ok. 22 mld euro), czyli prawie dwukrotnie więcej niż w poprzednim budżecie, wynoszącym ok. 120 mld zł. Zamiast jednak bez ogródek odrzucić stare kłamstwo, że „nie ma wystarczających pieniędzy”, rzecznicy komisji zażądali dokładniejszych informacji o podstawach obliczeń, bo tylko wtedy —tłumaczyli —będzie można mówić o podstawach do rozmów.

Organizacja parasolowa związków zawodowych lekarzy, Forum Związków Zawodowych (FZZ), po fiasku negocjacji w piątek ostrzegła przed „eskalacją konfliktu społecznego, pogłębieniem poważnych problemów kadrowych i w końcu całkowitym załamaniem całego systemu”. Zgodnie z postulatami krajowego komitetu protestacyjnego, FZZ domaga się bezpośrednich rozmów z premierem i przekazania negocjacji Radzie Dialogu Społecznego —stałemu organowi korporacyjnemu złożonemu z przedstawicieli rządu, organizacji pracodawców i związków zawodowych.

Aby opanować rosnący gniew robotników, na początku sierpnia sześć związków zawodowych wraz z Naczelnym Towarzystwem Lekarskim, Stowarzyszeniem Lekarzy Rodzinnych „Porozumienie Zielonogórskie” i czterema innymi lekarskimi stowarzyszeniami zawodowymi utworzyło ogólnokrajowy komitet protestacyjno-strajkowy.

W obliczu rosnącej bojowości i gniewu robotników, prawicowy rząd PiS, który jest głęboko znienawidzony przez dużą część społeczeństwa i ostatnio spadł do 26% w sondażach opinii publicznej, znajduje swoje główne poparcie w związkach zawodowych.

Ogólnopolski Komitet Protestacyjno-Strajkowy dał już jasno do zrozumienia, że chce jak najszybciej zakończyć protesty i wrócić do stołu negocjacyjnego, mimo prowokacyjnej postawy PiS. We wtorek specjalnie powołany wiceminister zdrowia chciał spotkać się z komitetem protestacyjnym. Ostatecznie jednak do spotkania nie doszło. Premier jednoznacznie odrzuca możliwość spotkania z komisją.

Większość związków zawodowych jest ściśle powiązana z liberalną Platformą Obywatelską (PO), której przedstawiciele udają poparcie dla protestów w mediach społecznościowych. W rzeczywistości wszystkie partie kapitalistyczne w Polsce są odpowiedzialne za obecną katastrofę w służbie zdrowia, która jest bezpośrednim skutkiem restauracji kapitalizmu 30 lat temu i dziesięcioleci cięć. Niezależnie od różnic taktycznych między PO a PiS, obie partie reprezentują interesy polskiej burżuazji i klasy średniej, które nie obawiają się niczego innego niż ruchu klasy robotniczej w Polsce i w całej Europie.

Walka o lepsze warunki w służbie zdrowia nie może być prowadzona w ramach związków zawodowych i uznanych partii burżuazyjnych. Robotnicy potrzebują nowych, niezależnych organizacji, które połączą ich walkę na arenie międzynarodowej i pozwolą na realizację ich interesów w walce z burżuazją. Komitet Międzynarodowy Czwartej Międzynarodówki popiera budowę międzynarodowego sojuszu komitetów działań, które byłyby niezależne od związków zawodowych i znajdowałyby się pod bezpośrednią kontrolą robotników. Robotnicy w Polsce, którzy chcą sami podjąć inicjatywę tworzenia takich komitetów, powinni się z nami skontaktować już dziś.

Loading